czwartek, 23 czerwca 2011

Recenzja: "Lucian" - Isabel Abedi

Opis wydawcy:
- Czy przyszło ci kiedyś do głowy, że Lucian może… nie być człowiekiem?
Spuściłam wzrok.
- Nie - wyszeptałam. Pomyślałam jednak: "Tak".

Lucian nie ma przeszłości. Ma za to niepokojące sny – o nieznanej, ale bardzo mu drogiej dziewczynie. Rebeka od pierwszego spotkania czuje, że coś ją ciągnie do tego dziwnego chłopaka. Oboje rozpaczliwie próbują uwolnić się od siebie, lecz łącząca ich więź okazuje się zbyt silna. Zresztą czy na pewno tego właśnie pragną?

Przejmująca opowieść o przeznaczeniu, miłości i poświęceniu. Po prostu magiczna.




Biorąc tę powieść do ręki, myślałam "no, kolejna taka sama fabuła o zwykłej nastolatce i niezwykłym przystojniaku". Jakże duże było moje zdziwienie, że jednak się pomyliłam, więc niech Was nie zwiedzie opis...

Rebeka, główna bohaterka, ma dość ciekawą rodzinę. Jej matka jest lesbijką i razem z partnerką życiową "Wróbelkiem" wychowują Rebekę. Ojciec dziewczyny mieszka w Ameryce ze swoją nową rodziną. Oryginalnie, nieprawdaż? Matka dziewczyny i ojciec są przyjaciółmi praktycznie od zawsze. Janne pragnęła dziecka, więc jej przyjaciel spełnił to marzenie. W ten sposób na świat przyszła nasza bohaterka. Przyznam, że podoba mi się rodzina Rebeki. Jest tu wszechobecna miłość, wspólne spędzanie czasu, tolerancja, czyli to czego często brak w "domowym ognisku".

Pewnego dnia spokojny i poukładany świat Rebeki burzy się. W środku nocy widzi przez okno swego pokoju opartego o latarnię tajemniczego chłopaka. Dziewczynę w niewytłumaczalny sposób ciągnie do niego. Każde ich spotkanie jest zaskakujące. I cały czas razem z główną bohaterką zadajemy pytanie: "kim on, u licha, jest?!". Rozwiązanie będzie zaskakujące, to na pewno.

Będę szczera. Początek książki mnie nużył, parę razy odstawiałam książkę na półkę, aż się wciągnęłam. W pewnym momencie nie potrafiłam się oderwać od lektury. Wciągająca i przejmująca książka z barwnymi i sympatycznymi bohaterami. Nie jest to kolejna książka powielająca znane już nam schematy i wątki. To powieść dość oryginalna. Przede wszystkim akcja nie toczy się w Ameryce, tylko w sąsiednich Niemczech. Ile można czytać o amerykańskich nastolatkach i ich problemach?

Niestety, czytając miałam wrażenie, że niektóre opisy były kompletnie niepotrzebne i zbędne. Mimo tego, nie przekreślam książki, tylko mocno zachęcam do sięgnięcia po nią i otworzenie się na inne doznania, które towarzyszyły nam podczas czytania niekiedy nudnych paranormalnych historyjek. Mam nadzieję, że Wasze wrażenia z lektury będą podobne o moich. Nie, to za mało. Ja w to wierzę. To nie taki zwykły paranormal, to coś więcej. Myślę, że nawet przeciwnicy paranormali mogą się zasmakować w tej historii, chłonąc nieprzerwanie słowa.

Ocena ogólna: 9/10

środa, 15 czerwca 2011

Recenzja: "Anioły stąd odeszły" - Heidi Hassenmuller

Opis wydawcy:
Wraz ze śmiercią babci Birgit umarła również miłość. Teraz to rozumiała. A jeśli anioły w ogóle istnieją, to babcia była jej aniołem. Kochała ją. Szkoda, że nie została jej aniołem stróżem.
Ciocia Renata wierzyła w anioła stróża. Czasami, jak powiedziała, czuła nawet muśnięcie jego skrzydeł. Pięknie!
Jeśli człowiek wierzy w anioły, to może również wierzyć w to, że jest chroniony. Że istnieje ktoś, kto w ostatniej chwili przeszkodzi mu wskoczyć pod nadjeżdżający pociąg. Że anioł stróż wyjmie innym z ust złe słowa i te prysną niczym bańka mydlana. Taki anioł mógłby również w decydującym momencie wyjąć człowiekowi z ręki bombę.”. 
Wyjątkowo poruszająca książka. Autorka w zaskakujący sposób ukazuje brak tolerancji wśród młodzieży. Każdego dnia na naszych oczach dyskryminuje się albo zabija ludzi z powodu ich odmienności. Życie szybko zweryfikuje takie postępowanie, a nienawiść zrodzi tylko nienawiść.


Merel całe życie uważała, że została adoptowana. Nie czuła się kochana przez własnego ojca. Ojciec jest bardzo surowy, wręcz można stwierdzić, że nie potrafi okazywać uczuć. Matka natomiast poddaje się mężowi. Niby ma własne zdanie, ale nie ma żadnego wpływu na zachowanie męża. Żyje w jego cieniu. Na szczęście dziewczyna ma swoje przyjaciółki, do czasu...

Bohaterka odkrywa na swoim ciele niepokojące łuszczenie, a skóra swędzi coraz bardziej. Z czasem skóra zaczyna pękać i krwawić, na co jej "oddane" przyjaciółki reagują ze wstrętem. Odrzucają dziewczynę, podobnie jak cała szkoła. Wszyscy brzydzą się dziewczyny. Merel cierpi na neurodermit, chorobę skóry, która nie jest absolutnie zakaźna, tylko dziedziczna. Dawni koledzy i koleżanki zaczynają ją prześladować i dokuczać na każdym kroku. W dodatku ojciec dziewczyny doszukuje się podobieństw do swojej siostry...

To naprawdę przejmująca książka o braku tolerancji i akceptacji. Problem ten dotyczy też rasizmu, homoseksualizmu... Ludzie są bardzo nietolerancyjni i autorka pokazała jak osoba prześladowana i poniżana może zostać zniszczona psychicznie. Merel przeszła piekło, w nikim nie znalazła oparcia, ani w matce, ani w siostrze. Była zdana sama na siebie. Starała się odgrodzić od tego wszystkiego niewidzialnym murem, ale mur też z czasem zaczął pękać... Jedynym "światełkiem" były odwiedziny u jej ciotki, z którą nawiązała nić porozumienia. Niestety, ojcu Merel nie podoba się ta zażyłość...

Kolejna książka o dość trudnej tematyce. Ludzie zawsze byli mało tolerancyjni. przy tym też złośliwi. Czytając tę książkę miałam nieraz łzy w oczach. Absolutnie wzruszająca pozycja, po którą warto sięgnąć. Ja tym samym wiem, że z chęcią sięgnę po inne książki Pani Heidi. Podoba mi się jej sposób poruszania tej ważnej i trudnej tematyki w książkach przeznaczonych dla młodszych czytelników. Warto zaznajomić się z dziełami Hassenmuller. Jak dla mnie autorka to mistrzyni w pisaniu książek o trudnych tematach.

Ocena ogólna: 9/10

Książkę dostałam od Oficyny Wydawniczej Foka, za co serdecznie dziękuję.



wtorek, 14 czerwca 2011

Recenzja: "Fałszywa miłość" - Heidi Hassenmuller

Opis wydawcy:
Piętnastoletnia Jo jest zrozpaczona. Nie dość, że rodzice się rozstają, to jeszcze razem z mamą musi wyjechać z Hamburga do Emmerich, małego miasteczka położonego w pobliżu niemiecko-holenderskiej granicy. Dla nastolatki to prawdziwa katastrofa! Dziewczyna tęskni nie tylko za swoją przyjaciółką, ale także za markowymi sklepami. Dobrze, że zostanie przynajmniej szybko zaakceptowana przez nową klasę, poza tym zaprzyjaźni się z nieco starszą Lisą, która właśnie spotkała mężczyznę swojego życia. 

Tiesto ma ponad dwadzieścia lat i rozpieszcza Lisę luksusowymi prezentami. Jo trochę jej zazdrości, ale niebawem poznaje malarza o imieniu Rene. Od razu świetnie się ze sobą rozumieją i dziewczyna zaczyna widzieć wszystko w różowych kolorach. 

Ich szczęście szybko zostaje jednak zmącone. Rene ma problemy ze swoim zleceniodawcą, dlatego prosi Jo, aby była możliwie jak najbardziej "miła" dla obleśnego Jana Lannerta. Przyjaciółka spełnia jego życzenie, ale budzi się w niej nieufność. I kiedy Lisa opowiada potem koleżance o swoich przeżyciach z Tiesto, ta postanawia wyciągnąć wnioski


 O takich historiach się słyszy. Każdego przerażają, zadziwiają, szokują... Tak samo zszokowała mnie ta książka. Naiwność dziewczyn, pogoń za łatwymi pieniędzmi, zaślepienie. To straszne, jak pragnienie kochania i bycia kochanym potrafi oślepić.

Rodzice Jo się rozwodzą. Dziewczyna wraz z matką wyprowadza się do małego miasteczka. Nowe miasto, nowa szkoła, nowi znajomi..., a w dodatku nowe, zdecydowanie niższe kieszonkowe. Jo dorabia roznosząc ulotki by zdobyć pieniądze na markowe ciuchy.
Drugą bohaterką, jest niewiele starsza Lisa. Osiemnastoletnia dziewczyna, która rozpoczyna praktykę w drogerii. Lisa to piękna młoda kobieta. Jest świadoma swojej urody, często też jej matka powtarza, że jej kapitałem jest uroda, a Lisa chce to wykorzystać. Lisa ma nadzieję na spotkanie bogatego i przystojnego mężczyznę swoich marzeń, który wyrwie ją z biedy.

Obie dziewczyny spotykają mężczyzn, do których oczywiście wzdychają. Jak się później okazuje, mężczyznom niekoniecznie zależy na ich miłości, a na ich ciałach. I Tiesto, i Renee, owinęli sobie dziewczyny wokół palca, a te spełniają ich "prośby". Czy w porę spadną im klapki z oczu?

Przerażająca historia, która może i nawet powinna być przestrogą dla młodych dziewczyn. To książka o nieodpowiedzialnych decyzjach i jeszcze gorszych konsekwencjach. Heidi ukazuje jak miłość potrafi być ślepa, a osoba dominująca w związku może łatwo wyciągać korzyści.
W tej powieści brakowało mi jedynie, choćby krótkiej wzmianki o rodzącej się przyjaźni dziewczyn. Choć z drugiej strony nie to było ważną stroną tej książki. Bohaterek nie darzę sympatią. Ich po prostu nie da się lubić. Ogółem przerażają mnie tak zaślepione dziewczyny.

Jak potoczą się losy dziewczyn? Czy jest dla nich szansa i czy w porę oprzytomnieją? Czy naprawdę tak trudno rozpoznać prawdziwą miłość? O tym przekonacie się już z książki. Myślę, że warto sięgnąć po książki o takiej tematyce. Tematyka książki zmusza do przemyśleń. Świetna lektura dla dziewczyn wkraczających w dorosłość i ich matek.

Ocena ogólna: 8/10

Książkę dostałam od Oficyny Wydawniczej Foka, za co serdecznie dziękuję.


O mnie w 10 punktach

Zostałam wytypowana przez Tirindeth do zabawy, której celem jest ujawnienie swoich 10 tajemnic.
Będzie ciężko, ale próbujemy :)


1. Urodziłam się na Śląsku w Żorach, obecnie mieszkam w małej wioseczce na Opolszczyźnie pod samą czeską granicą -> przez co nie mam przeważnie zasięgu GSM, a jak już mam to taki zasięg-widmo, czyli taki, który pojawia się i znika.

2. Mam 26 lat i 25 czerwca stanę na ślubnym kobiercu, z czego się cieszę (bo chcę żeby było już po "wszystkiemu").

3. Kocham "Czarodziejkę z Księżyca" :D Uwielbiam to anime, takie miłe wspomnienie z dzieciństwa :)

4. Jestem łakomczuchem. Nie potrafię odmówić sobie popcornu, żelków i pizzy. Ponadto uwielbiam też lazanię, naleśniki,... No, a potem walczę z nadmiernymi kilogramami :)

5. W podstawówce symulowałam choroby. Potrafiłam na zawołanie udawać ciężko chorą. A to wszystko po to, aby nie iść na matematykę, której wprost nie cierpiałam. Potem jakoś się wszystko zmieniło i w 8 klasie podstawówki pokochałam matematykę, dzięki nowej nauczycielce. W liceum ubiegałam się do profilu ogólnego, ale przez pewne zawirowania wylądowałam na mat-fizie. Obiecałam sobie, że studia na pewno nie będą związane z matematyka i... wylądowałam na ekonomii. Dziś jestem już magistrem ekonomii i twardo przekonuję wszystkich, że zakończyłam swoją edukację!

6. W poprzednim wcieleniu na pewno byłam kotem. Uwielbiam jak mnie mój kochany drapie po pleckach. Ogółem pieszczoch ze mnie. Taki leniwy pieszczoch.

7. Jestem bałaganiarą, ale taką dziwną, bo moje książki i ubrania są super poukładane. Kolorami, itp... A wszystko inne leży i kwiczy :P Cóż, taki mój urok.

8. Jestem śpiochem. Kocham spać. Spałabym o każdej porze dnia i nocy, co niestety ale przeszkadza w życiu.

9. Jestem uzależniona od facebooka i www.ksiazkimlodziezowe.fora.pl A tego uzależnienia nie da się już leczyć.

10. I teraz najgorszy sekret :D Ostatnimi czasy ćwiczymy z moim D. na wesele Discofoxa (trzeba jakoś wypaść na własnym weselu)  i jakoś sentymenty, czy coś i przesłuchuję... disco polo!!! Nie żeby z pasji czy hobby, ale taki miły powrót do dzieciństwa, kiedy disco polo królowało :D No, mam nadzieję, że to mi przejdzie :P

Do zabawy typuję sujeczkę i Silje
Jestem ciekawa Waszych sekrecików ;)

czwartek, 9 czerwca 2011

Recenzja: "Dziewczyny z Hex Hall. Diable Szkło" - Rachel Hawkins

Opis wydawcy:
 „– To, co nas łączy, stanowi jedyną prawdę w moim życiu. Tylko ty jesteś w nim prawdziwa. I mam już dosyć udawania, że cię nie pragnę.
– Ojejku, Cross, jak widzę, minąłeś się z powołaniem. Zostaw w spokoju demony i weź się za pisanie poezji miłosnej.
– Przymknij się – mrucząc, schylił głowę do kolejnego pocałunku”.

Po burzliwym semestrze w Hex Hall Sophie jedzie na wakacje do Londynu. Teraz, kiedy wie, że jest demonem, nie ma szans na spokojny wypoczynek. Na dodatek pojawia się zabójczo przystojny Archer Cross, który skradł serce Sophie i... czyha na jej życie.




Gatunek Young Adult rozprzestrzenia się z prędkością światła, coraz trudniej przez to trafić na prawdziwą "perełkę". Pamiętam dokładnie, gdy w zeszłym roku dorwałam "Dziewczyny z Hex Hall". Nie robiłam sobie z nią większych nadziei a tu totalne zaskoczenie. Wrażenia jakie na mnie wywarła pierwsza część pamiętam do dziś, przy tym nie mogąc się doczekać premiery kolejnej części. I tak, nadszedł ten dzień! Premiera "Diablego Szkła" zbliża się wielkimi krokami. Ale może po kolei...

Akcja zaczyna się kilka miesięcy po akcji z pierwszej części. Po śmierci Alice Sophie wie już kim jest i jaka krew płynie w jej żyłach, i jakie ma przez to możliwości. Dziewczyna jednak podejmuje decyzję by poddać się Redukcji, niebezpiecznej dla niej "zabiegu". Zaskoczeniem dla Sophie jest przybycie do Hekate jej ojca, który zabiera ją, Jennę i Cala do Londynu, do siedziby Rady. Spotyka tam dwa demony, które zostały stworzone, rodzą się dziwne intrygi, sekrety i spiski. Życie dziewczyny mocno się skomplikowało. Dodatkowo Sophie spotyka Archera, który przecież poluje na takie osoby jak nasza Sophie... Dziewczyna zanurza się w świat Prodigium, poznaje swoje "ja" i staje w obliczu wojny między Radą a Okiem.

Z początku akcja toczy się dość leniwie, ale z czasem akcja przyspiesza a ja razem z nią, bo ciężko było mi odstawić niedoczytaną książkę, czytałam do późna i przez to na drugi dzień pracy byłam jak zombie. Ale warto było, ja musiałam po prostu szybko poznać zakończenie. To jest powieść, którą czyta się na raz, na jednym posiedzeniu.
Ku mojemu małemu, jak się okazało potem, rozczarowaniu autorka wprowadziła wątek trójkąta miłosnego. Jednak "nie taki diabeł straszny" i nie było tak źle. Absolutnie pokochałam też wszystkich bohaterów i tych pozytywnych, i tych negatywnych. Autorka świetnie skonstruowała te postacie, jednak moja ulubienicą jest niezaprzeczalnie nasza Sophie (uwielbiam to imię!), strasznie lubię takie żeńskie postacie.

Główna bohaterka. Sophie, to nie użalająca się nad sobą sierotka. To konkretna i ciepła dziewczyna, nadal nieco może ślamazarna, ale za to jaka przy tym urocza. Jej sarkastyczne komentarze umilają czas przy czytaniu. Fabuła znakomita, bardzo sprawnie poprowadzona i mimo że wciąż jest przewidująco, to absolutnie nie nudno! Czytając ma się wrażenie, że w książce jest dużo "zapożyczeń" od innych książek i słusznie, jednak mnie osobiście to nie przeszkadzało, bo sama treść i jej wykonanie w pełni mnie zadowalają. A to zakończenie! Hawkins znów to zrobiła, kończąc w takim momencie! To sadystyczne Pani Hawkins!

Jedynym moim zarzutem jest brak nakreślenia negatywnych bohaterów, wciąż mało wiemy o OKO. Myślałam, że w tej części więcej się dowiemy, ale niestety. Mam nadzieję, że autorka się zrehabilituje i poprawi to maleńkie niedociągnięcie.

Pozostaje mi czekać na trzecią i ostatnią część tej prześwietnej serii. Jestem święcie przekonana, że wciąż będzie na poziomie, a samo zakończenie mnie w pełni usatysfakcjonuje. Czytelniku, możesz spokojnie sięgnąć po kontynuację, wiedząc, że trzyma poziom pierwszej części. Wciąż jest zabawnie i intrygująco, no po prostu fantastycznie. Ja poproszę o więcej takich właśnie książek. Serdecznie polecam zarówno tę część, jak i całą serię.

Ocena ogólna: 9/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.

Ponownie zapraszam na  fan page serii Dziewczyny z Hex Hall!

środa, 8 czerwca 2011

Recenzja: "Czynnik miłości" - Anna Łacina

Opis wydawcy:
Gdyby rodzina Cullenów chodziła do liceum Patrycji, wszystko wyglądałoby inaczej. Ale takie rzeczy dzieją się tylko w książkach. Poza nimi czeka codzienność: despotyczny ojciec urządzający w domu hałaśliwe imprezy, zahukana matka i zgryźliwi nauczyciele. Do tego najlepsza przyjaciółka zakochała się w Tajemniczym Poecie… A jednak… W życie Patrycji nieoczekiwanie wkracza ktoś bardzo podobny do Edwarda, bohatera ulubionej powieści: ta sama blada cera, podobnie podkrążone oczy, nieziemska uroda… Czy chłopak rzeczywiście skrywa mroczny sekret? Powieść Anny Łaciny opowiada o dorastaniu do dojrzałej i odpowiedzialnej miłości, trudnych wyborach oraz decyzjach, które mogą zaważyć na całym życiu. Już wkrótce kolejna powieść autorki: „Kradzione róże”!



Zrozumieć nastolatkę to nie lada wyczyn. Pani Anna Łacina w swojej książce porusza problemy właśnie nastolatek. A wbrew opisowi, nie jest to książka o mrocznych sekretach, straszydłach...

Głównymi bohaterkami są Patrycja i Magda (Magdzik). Dziewczyny są najlepszymi przyjaciółkami. Każda z nich jest zupełnie inna i z wyglądu, i z charakteru. Patrycja to ładna, wysoka dziewczyna, pochodząca z bogatej rodziny. Magda zaś to zakompleksiona dziewczyna wychowywana tylko przez matkę. Obie nastolatki zmagają się z na pozór błahymi problemami, najczęściej natury miłosnej. Patrycja szuka swojego Edwarda Cullena. Swój ideał książkowy (nie filmowy!) do którego namiętnie wzdycha. Faktycznie, Patrycja znajduje swojego "wampira" w postaci studenta Eryka, który coś zdaje się skrywać... Magda prowadzi życie internetowe podając się za kogoś całkowicie innego. Jako Tempest Lady jest studentką i oddanie komunikuje się z pewnym informatykiem o duszy poety. 

Dziewczyny podejmują decyzje, niekiedy tak nierozważne, że głowa boli, ale dojrzewają i to naprawdę można zauważyć. Bohaterki pragną miłości i tak, Magda wplątuje się w toksyczny związek, gdzie chłopak wytyka jej wady, a Patrycja wypatruje, zupełnie niepotrzebnie, swojego Edwarda, bohatera fikcyjnego.
W książce uświadczymy wiele problemów nastolatek, związanych właśnie z miłostkami, szkołą i rodzicami, ale też życiem codziennym. Przyznam, że uwielbiam książki, gdzie akcja toczy się na tle liceum. Po prostu bawią mnie sytuacje szkolne i napawają miłymi wspomnieniami. Tutaj mamy też wiele ciekawych wątków z nauczycielami.

Bohaterki są do polubienia, choć ja bardziej jestem za Magdzikiem, wrażliwą dziewczyną. Oprócz dziewczyn na uwagę zasługują na pewno rodzice Patrycji. Ojciec to wpływowy i egoistyczny facet, który zdaje się nie zauważać jak rani swoją żonę, wymagając od niej poświęcenia i posłuszeństwa na każdym kroku. Grażyna, czyli mama Patrycji, to oddana żona i matka, ale zastraszona i zahukana.

"Czynnik miłości" to jak najbardziej książka dla nastolatek. To lekka i przyjemna powieść o polskich realiach. Nie jest to może super wciągająca i intrygująca książka, ale byłam ciekawa zakończenia i rozwiązania niektórych wątków, zwłaszcza z tajemniczym "Adwenen". Szkoda tylko, że autorka nie dokończyła niektórych wątków. Sam styl powieści jest zabawny z dialogami typowo młodzieżowymi, które nieco mi przeszkadzały. 

Ogólnie książka jest warta przeczytania. Może niekoniecznie uznajcie przeczytanie jej za priorytet, ale warto przeczytać coś o polskich realiach z polskimi bohaterami i z zerową dawką paranormalnych dodatków. Świetna propozycja dla osób mających po dziurki w nosie ostatniej mody na paranormalne romanse. Czytelniczko, jeśli masz już dość tej mody, to sięgnij po tę właśnie książkę. Serio. "Czynnik miłości" to lektura na jeden wieczór, w sam raz po ciężkim i męczącym dniu w szkole bądź pracy.

Ocena ogólna: 7/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Nasza Księgarnia, za co serdecznie dziękuję.

wtorek, 7 czerwca 2011

Zapowiedź: "Dziewczyny z Hex Hall. Diable Szkło" - Rachel Hawkins

„– To, co nas łączy, stanowi jedyną prawdę w moim życiu. Tylko ty jesteś w nim prawdziwa. I mam już dosyć udawania, że cię nie pragnę.
– Ojejku, Cross, jak widzę, minąłeś się z powołaniem. Zostaw w spokoju demony i weź się za pisanie poezji miłosnej.
– Przymknij się – mrucząc, schylił głowę do kolejnego pocałunku”.

Po burzliwym semestrze w Hex Hall Sophie jedzie na wakacje do Londynu. Teraz, kiedy wie, że jest demonem, nie ma szans na spokojny wypoczynek. Na dodatek pojawia się zabójczo przystojny Archer Cross, który skradł serce Sophie i... czyha na jej życie.


„Dziewczyny z Hex Hall. Diable szkło” to druga część bestsellerowej trylogii.

Tak, tak. Już 15 czerwca premiera wyczekiwanej drugiej części trylogii "Hex Hall" :)
Również na dniach pojawi się recenzja "Diablego szkła"! Mogę zdradzić, że będzie ciekawie ;)


Tymczasem zapraszam serdecznie na fan page serii, gdzie pojawią się konkursy z super nagrodami. Wystarczy "polubić to" :)