Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Otwarte. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Otwarte. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 marca 2012

Recenzja: "Klątwa Tygrysa" - Colleen Houck

Opis od wydawcy:
Literacki fenomen! Powieść odrzucona przez wydawców, ukochana przez setki tysięcy czytelników na całym świecie!

Magnetyczne oczy tygrysa.
Pradawna klątwa, którą zdjąć może tylko ona.
Namiętność silniejsza niż strach.
Razem muszą stawić czoła mrocznym siłom.
Czy poświęcą wszystko w imię miłości?




Główna bohaterką jest Kelsey Hayes. Dziewczyna szuka pracy dorywczej na wakacje i znajduje w... cyrku, gdzie ma służyć pomocą przy drobnych czynnościach. Jak cyrk, to i zwierzęta. Kelsey jest oczarowana pięknym, białym tygrysem o zjawiskowo magnetyzujących oczach. Mało tego, między dziewczyną a zwierzęciem tworzy się więź przyjaźni. Wkrótce do cyrku przybywa tajemniczy jegomość, który zamierza odesłać Rena z powrotem do Indii i proponuje dziewczynie by towarzyszyła tygrysowi podczas tej podróży za niemałe wynagrodzenie... No i jak się tu nie zgodzić na taką podróż marzeń? A to dopiero zalążek tej historii.

Okazuje się, że Ren to książę, który za sprawą klątwy tkwi pod postacią tygrysa. A jaka jest w tym wszystkim rola Kesley? Cóż, zachęcam do lektury.

Początki styczności z tą lekturą miałam ciężkie. Po bardzo udanym prologu, który jest iście magiczny i tajemniczy, kolejne strony szły mi dość mozolnie, a lekturę odstawiałam "na później" do momentu, gdy bohaterowie lądują w Indiach. Właśnie wtedy akcja wpada na tor, który najbardziej mi odpowiada.
Autorka ma ciekawy styl pisania. Zważywszy, że to jej debiut wyszło bardzo dobrze i mimo początkowych trudności książkę czytało mi się przyjemnie i szybko.

Nie mamy tutaj natłoku bohaterów, przez co tą małą garstkę możemy poznać lepiej. Niekiedy irytuje mnie główna bohaterka. Fakt, jest samodzielna, niezależna, ale jej podejście do Rena, tego uczucia, które ich łączy, jest irytujące. Jak bardzo chce być z nim, to tak bardzo się tego boi, a powody odrzucania uczucia są banalne i denerwujące. 

To co odróżnia tę książek od innych to egzotyka. Ta książka jest nią przesycona. Czuć tu powiew świeżości, magię, wolność. Niesamowicie spodobało mi się miejsce akcji, Indie. To takie odmienne, od tego do czego się przyzwyczailiśmy. Amerykańskie miasta, miasteczka, prowincje... Czas na zmiany! A ta zmiana bardzo przypadła mi do gustu.
Tuż obok egzotycznej przygody występuje subtelny, aczkolwiek uroczy wątek miłosny. Tak, to najlepsze wyrażenie o miłości dziewczyny z księciem.

Końcówka ciekawa, wywołująca oczywiste poczucie niedosytu i zaciekawienia. Mam chrapkę na kontynuację, dlatego też będę wyczekiwać drugiej części.

Ocena ogólna: 7/10

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.


czwartek, 3 listopada 2011

Recenzja: "Pokuta" - Anne Rice

Opis wydawcy:
„Pokuta” to hipnotyzująca powieść o aniele i płatnym mordercy. Metafizyczny thriller, który przeniesie Cię do trzynastowiecznej Anglii. Fascynująca i prowokująca książka o winie i przebaczeniu, miłości i nienawiści, samotności i pięknie.


Gra toczy się o zbawienie. Stawką jest nieśmiertelna dusza. Jednak nie musisz wierzyć, aby dać się porwać tej fascynującej powieści.
„The Times”

Trzymająca w napięciu…
„People”

Podróż w czasie, przemoc i średniowieczne szaleństwo…
Anielsko inspirująca. Diabelsko pomysłowa.
„Kirkus Reviews”


Śledzimy poczynania bohatera, dość nietypowego. Toby to młody mężczyzna, który wykonuje zawód płatnego mordercy.  Mężczyzna perfekcyjnie wykonuje swoje zadania, dlatego jest obsypywany kolejnymi zleceniami. Każde zlecenie to kolejny sukces naszego bohatera. Do czasu jednak. Toby dostaje nowe zlecenie, którego celem jest bankier. Realizując zadanie, Toby natrafia na.... serafina! O dziwo, anioł składa mu pewną propozycję. Toby ma szansę odkupić swoje winy, tym samym ratując swoją duszę. By wypełnić misję, Toby przenosi się w czasie, do XIII wiecznej Anglii, gdzie dla odmiany ma ocalić ludzkie istnienia. Jak poradzi sobie nasz płatny zabójca? Czy zdoła uratować ludzkie życie? A co z jego duszą? Istnieje cień szansy? Zapraszam do lektury!

Jestem bardzo zaskoczona tą książką. Powieść zaczyna się niepozornie, powoli wciągając czytelnika w swój świat. Miałam ostatnio niemoc czytelnicza, a ta książka na nowo obudziła we mnie "żądzę" wchłaniania stron. Jeśli będę trafiać na takie właśnie książki, to super!

Narracja pierwszoosobowa jest tutaj strzałem w dziesiątkę! Muszę jednak przyznać, że niekiedy myśli i rozważania powodowały u mnie poczucie znużenia. Dodatkowo myśl, że osoba, która popełniła grzech śmiertelny może zostać wybawiona, skłania mnie do refleksji. W Piśmie Św. jest napisane:

"Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła". Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia."

Książkę czyta się niebywale przyjemnie i szybko. "Pokuta" jest wzruszającą i ciepłą historią, w sam raz dla wielbicieli aniołów (pierzaków).

Motyw odkupienia win i nawrócenia jest świetny, zawsze mi się podobał. Choć Lucky w pewnym momencie zaczyna denerwować i irytować. Z początku pewny siebie, człowiek bez żadnych skrupułów, przemienia się w człowieka z lękami, nieco zagubionego. Taka przemiana zaskakuje, ale i zastanawia. Ogółem "Pokuta" skłania do rozmyślań i refleksji.

"Pokuta" to powieść inna. Autorka wcześniej pisała o wampirach, dziś przerzuciła się na anioły, moim zdaniem równie fascynujące postacie. A samo nawiązanie do wiary moim zdaniem nie jest wcale narzucające. Tematyka aniołów i wiary jest interesująca i poczułam się zaintrygowaną tą lekturą. Z niecierpliwością oczekuję kolejnego tomu, który mam nadzieję, że niebawem nabędę.

Książka warta uwagi, warta poświęcenia parę chwil na jej przeczytanie.

Ocena ogólna: 8/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.

czwartek, 6 października 2011

Recenzja: "Sto dni po ślubie" - Emily Giffin

Opis wydawcy:
Sto dni po ślubie Ellen spotyka Leo, swoją dawną wielką miłość. Ożywają uczucia ukryte głęboko w sercu. I budzą się wątpliwości – czy podjęła dobrą decyzję? Czy jej mąż Andy jest tym jedynym, z którym pragnie spędzić resztę życia? Czy małżeństwo z nim jest spełnieniem jej marzeń?


 Ellen to świeżo upieczona mężatka, która, zdaje się, ma prawie wszystko. Ma kochającego męża, pieniądze, wspaniałą przyjaciółkę i pracę, którą uwielbia. Prawdziwa sielanka. Do czasu. Spokój burzy powrót dawnego chłopaka Ellen, Leo. Leo był niegdyś wielką miłością naszej bohaterki, jednak ten odszedł od niej, raniąc jej serce. Dziewczyna była w rozsypce, jednak tuż potem zaczęła spotykać się z Andym, obecnym mężem, który wniósł ponownie radość w jej życie. Czy niewinny wspólny projekt z Leo zaważy na małżeństwie z Andym? Czy Ellen oprze się urokowi dawnej miłości? Czy stara miłość "nie rdzewieje"? Czy można kochać dwóch mężczyzn na raz? Biedna Ellen, nie łatwy wybór przed nią....

Podczas lektury odniosłam wrażenie, że to może się dotyczyć każdej z nas, przez co książka wydaje mi się bardzo realna. Fabuła książki jest taka nieprzekombinowana. To może się zdarzyć naprawdę każdemu i sama widziałam podobne przypadki wśród znajomych, gdzie serce jest na rozdrożu a każda decyzja może odbić się na dalszym życiu. 

Mimo iż, książka wydaje się przewidywalna, to miotałam się razem z główną bohaterką, nie do końca wiedziałam jaki będzie jej wybór. Całym sercem byłam za Andym, kochającym, wspaniałym, opiekuńczym facetem, który dla Ellen zrobiły wszystko. A Leo...? No cóż, niekoniecznie jestem jego fanką. W sposób jaki rozstał się niegdyś z Ellen był przykry... Gdy Ellen wspominała swój związek z nim, nie mogłam uwierzyć jak ona mogła z nim być. Leo to egoista, a związek z nim był iście toksyczny, ale serce nie wybiera...

To urocza lektura, którą czyta się niezwykle przyjemnie. Świetnie spisuje się jako książka rozrywkowa, idealna dla młodych (i nie tylko!) kobiet, mężatek, narzeczonych. Autorka zaznacza, że o miłość trzeba dbać, a w samym małżeństwie oprócz tego uczucia, należy zadbać o zaufanie, porozumienie i... dialog. Tak, rozmowa dużo daje, jest kluczem do wszystkiego. Małżeństwo to nie tylko przysięga małżeńska, to wspólne borykanie się z problemami, wspólne podejmowanie decyzji, wzajemne zrozumienie, kompromis... To ciężka sztuka.

Muszę zaznaczyć, że to trzecie książka Emily Giffin, którą dane było mi przeczytać. To znacznie ciekawsza lektura od "Dziecioodpornej", bardziej dojrzalsza. Sam motyw bardzo mnie zaciekawił, gdyż ja sama jestem na etapie 100 dni po ślubie (jednak żadna dawna miłość się nie pojawiła), przez co pewnie książkę wchłonęłam za jednym zamachem. Jestem na 100% pewna, że wrócę do tej książki, bo warto, tym samym zachęcam Was do lektury. 

"Sto dni po ślubie" skłania do małych refleksji. Co Ty byś zrobiła będąc w podobnej sytuacji jak główna bohaterka? Kogo być wybrała...? A kogo wybrała Ellen? O tym przekonacie się już z książki. 

Ocena ogólna: 8/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.

czwartek, 22 września 2011

Recenzja: "Dziecioodporna" - Emily Giffin

Opis wydawcy:
Claudia i Ben są szczęśliwym małżeństwem. Nie chcą mieć dzieci, realizują się w pracy i w życiu towarzyskim. Kiedy jednak w domu ich przyjaciół pojawia się niemowlę, w Benie coś pęka. Pragnie zostać ojcem. Jak w tej sytuacji zachowa się Claudia? Czy ich małżeństwo wytrzyma tę próbę?


Claudia i Ben to, zdawałoby się, małżeństwo idealne. Oboje uwielbiają swoje prace, świetnie sie dogadują, rozumieją niemal bez słów. Słowem: są zgodni. Zgodni, że nie chcą mieć dzieci. Nigdy. Wszystko się zmienia, gdy przyjaciele naszej parki spodziewają się dziecka. Ben jest tą wiadomością dziwnie ucieszony, nie to co Claudia. Gdy maleństwo przychodzi na świat, Ben oświadcza Claudii druzgoczącą dla niej wiadomość - chce mieć dziecko. Dla Claudii to koniec małżeństwa... 

Po rozwodzie kobieta nie może zapomnieć o byłym mężu. "Lekarstwem" miał okazać się Richard, z którym zaczyna spotykać się Claudia. Niestety, nawet dobry i namiętny romans nie wymaże z pamięci prawdziwej miłości. Claudia zaczyna się zastanawiać, czy decyzja o rozwodzie nie była zbyt pochopna, czy zgoda na dziecko w celu uszczęśliwienia Bena byłoby złe i niezgodne z jej przekonaniami?

Nie jest to moja pierwsza styczność z twórczością Emily Giffin. Wcześniej zaczytałam się w jej "Coś pożyczonego", które nawiasem mówiąc bardzo polecam. Bardzo podoba mi się styl autorki. Jest taki przyjemny, prosty, w sam raz po ciężkim dniu pracy.

Książka ta to żadne romansidło. To powieść o rozpadzie małżeństwa, o egoizmie, problemach małżeńskich, które za wszelką cenę należy rozwiązać. Czemu rozwód ma być rozwiązaniem? Claudia też do tego doszła. Czy egoistką była ona, nie zgadzając się na szczęście męża, czy może to Ben postąpił egoistycznie oczekując od niej tak wielkiego "poświęcenia".

Claudię otaczają kobiety, które chcą mieć dzieci. Siostra Claudii nad życie pragnie dziecka, jednak nie może zajść w ciążę. Przyjaciółka również pragnie dziecka, ale nie ma stałego partnera. Claudia chcąc nie chcąc wysłuchuje tematu "dziecko". 

Do czego można się przyczepić? Zakończenie jest przewidywalne,choć do końca liczyłam na nieco inne rozwiązanie. Ogółem ta cała "dziecioodporność" gdzieś się zapodziała. Im bliżej końca tym jakby mniej emocji, a tak być nie powinno.

Jaką decyzję podejmie nasza bohaterka? Czy zdecyduje się na krok w stronę macierzyństwa? Czy jest jeszcze szansa na odzyskanie miłości Bena? O tym wszystkim dowiecie się już  z lektury, do której zachęcam. Nie jest to ambitna lektura, ale jest coś takiego w tej książce prowokującego, wywołującego dyskusję, że myślę, iż warto poświęcić parę godzin na jej przeczytanie.

Ocena ogólna: 7,5/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.

piątek, 26 sierpnia 2011

Recenzja: "Pretty Little Liars. Kłamczuchy" - Sara Shepard

Opis od wydawcy:
Alison, szkolna gwiazda, znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Rok później jej przyjaciółki: Emily, Aria, Spencer i Hanna, zaczynają otrzymywać niepokojące SMS-y. Ktoś zna sekrety, które chciały pogrzebać wraz z pamięcią o Ali. Jak wiele dziewczyny są w stanie po-
święcić, by prawda nie wyszła na jaw?

Sara Shepard jako nastolatka chciała być gwiazdą oper mydlanych, projektantką klocków Lego lub genetykiem. Inspiracją bestsellerowych powieści z serii  Pretty Little Liars oraz The Lying Game stały się  
jej wspomnienia z czasów szkolnych. Na podstawie książki powstał serial Pretty Little Liars, który już w sierpniu pojawi się w jednej z polskich  stacji. W USA pierwszy odcinek serialu zebrał
najwięcej widzów w historii telewizji ABC Family (wydawcy popularnego serialu Lost. Zagubieni).



Chyba w każdej szkole jest dziewczyna, której wszyscy zazdroszczą urody i popularności. Taka jest właśnie śliczna Alison. Dziewczyna stanowi paczkę z czterema dziewczynami, Alison, Aria, Spencer, Emily i Hanna. Dziewczyny łączy wspólny sekret, który lepiej, żeby nigdy nie wyszedł na jaw. Zdaje się też, że taka grupka przyjaciółek zwierza się sobie ze wszystkich sekretów. Czy na pewno?
Podczas jednej z imprez znika Alison... i już nie wraca. Dziewczyna jakby rozpłynęła się w powietrzu. Od tamtego wieczoru mijają trzy lata. Trzy lata bez Alison. Dziewczyny nie stanowią już paczki przyjaciółek. Ich drogi się rozchodzą, każda ma teraz swoje własne życie. I swój własny sekret...

Podczas trzech lat dziewczyny zmieniają się nie do poznania.
Aria wraca do Rosewood z Islandii. Spędziła tam z rodziną 3 lata. Kiedyś miała kolczyk w nosie i różowe pasemka, dziś już jest to tylko wspomnieniem. Teraz Aria ma swój własny styl. Hanna niegdyś była "pączusiem", dziś jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Jest śliczna, superzgrabna i pewna siebie. Spencer osiągnęła zdaje się apogeum w swojej perfekcyjności. Jest genialna, wręcz wybitna i za wszelką cenę chce przebić w perfekcji swoją siostrę Melissę. Natomiast Emily to sportsmenka. Jest normalną i wrażliwą dziewczyną, która musi odkryć siebie...

Dziewczyny nie spędzają ze sobą czasu, rzadko też kiedy zamieniają ze sobą parę słów. Jednak gdy tajemniczy/a A. rozsyła do dziewczyn smsy i maile, zawierające ich sekrety, o których wiedziała tylko Alison, życie w Rosewood przestaje być spokojne.

Dzięki narracji trzecioosobowej możemy poznać każdą z dziewczyn. Każdy rozdział jest poświęcony jednej z nich. Tych bohaterek nie da się nie polubić. Każda jest zupełnie inna i z każdą można się utożsamić. Postacie nie są płaskie.

Mogłoby się wydawać, że oglądając serial nie ma potrzeby zabierać się za książkę, bo niby po co? A  jednak warto. Książka a serial się różnią. Niektóre wątki są zupełnie inaczej poprowadzone, toteż nie ma uczucia znużenia. Dodatkowo zupełnie inaczej odbieram postacie w serialu a w książce. W książce moją ulubioną bohaterką jest Spencer, natomiast w serialu to Arię polubiłam od początku.

Książka ma niesamowity klimat tajemniczości jak na książkę dla młodzieży. A tajemnicze zniknięcie Alison nie daje mi spokoju. Wciąż rozmyślam co się  nią stało. I najważniejsze - kim u licha jest A.?! Tutaj niemal każdy jest podejrzany. To nie jakieś zwykłe tam "czytadło". To świetna pozycja na wieczór dla każdego, bez względu na wiek. Nie ma tutaj pustych tekstów i sytuacji znanych mi choćby z "plotkary". Bohaterki bowiem mają problemy, z którymi boryka się każda nastolatka (i nie tylko). Mamy tutaj wszystko, a każda z czytelniczek znajdzie tu coś dla siebie.

Gwarantuję, że książka jak i serial wciągną Cię. Grzechem byłoby nie przeczytać tej książki. To lekka i przyjemna lekturka, do której pewnie jeszcze nieraz wrócę. Jedynym dużym minusem jest to, że jest taka krótka! Na szczęście już niebawem kontynuacja ;)
Ocena ogólna: 8,5/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.

czwartek, 9 czerwca 2011

Recenzja: "Dziewczyny z Hex Hall. Diable Szkło" - Rachel Hawkins

Opis wydawcy:
 „– To, co nas łączy, stanowi jedyną prawdę w moim życiu. Tylko ty jesteś w nim prawdziwa. I mam już dosyć udawania, że cię nie pragnę.
– Ojejku, Cross, jak widzę, minąłeś się z powołaniem. Zostaw w spokoju demony i weź się za pisanie poezji miłosnej.
– Przymknij się – mrucząc, schylił głowę do kolejnego pocałunku”.

Po burzliwym semestrze w Hex Hall Sophie jedzie na wakacje do Londynu. Teraz, kiedy wie, że jest demonem, nie ma szans na spokojny wypoczynek. Na dodatek pojawia się zabójczo przystojny Archer Cross, który skradł serce Sophie i... czyha na jej życie.




Gatunek Young Adult rozprzestrzenia się z prędkością światła, coraz trudniej przez to trafić na prawdziwą "perełkę". Pamiętam dokładnie, gdy w zeszłym roku dorwałam "Dziewczyny z Hex Hall". Nie robiłam sobie z nią większych nadziei a tu totalne zaskoczenie. Wrażenia jakie na mnie wywarła pierwsza część pamiętam do dziś, przy tym nie mogąc się doczekać premiery kolejnej części. I tak, nadszedł ten dzień! Premiera "Diablego Szkła" zbliża się wielkimi krokami. Ale może po kolei...

Akcja zaczyna się kilka miesięcy po akcji z pierwszej części. Po śmierci Alice Sophie wie już kim jest i jaka krew płynie w jej żyłach, i jakie ma przez to możliwości. Dziewczyna jednak podejmuje decyzję by poddać się Redukcji, niebezpiecznej dla niej "zabiegu". Zaskoczeniem dla Sophie jest przybycie do Hekate jej ojca, który zabiera ją, Jennę i Cala do Londynu, do siedziby Rady. Spotyka tam dwa demony, które zostały stworzone, rodzą się dziwne intrygi, sekrety i spiski. Życie dziewczyny mocno się skomplikowało. Dodatkowo Sophie spotyka Archera, który przecież poluje na takie osoby jak nasza Sophie... Dziewczyna zanurza się w świat Prodigium, poznaje swoje "ja" i staje w obliczu wojny między Radą a Okiem.

Z początku akcja toczy się dość leniwie, ale z czasem akcja przyspiesza a ja razem z nią, bo ciężko było mi odstawić niedoczytaną książkę, czytałam do późna i przez to na drugi dzień pracy byłam jak zombie. Ale warto było, ja musiałam po prostu szybko poznać zakończenie. To jest powieść, którą czyta się na raz, na jednym posiedzeniu.
Ku mojemu małemu, jak się okazało potem, rozczarowaniu autorka wprowadziła wątek trójkąta miłosnego. Jednak "nie taki diabeł straszny" i nie było tak źle. Absolutnie pokochałam też wszystkich bohaterów i tych pozytywnych, i tych negatywnych. Autorka świetnie skonstruowała te postacie, jednak moja ulubienicą jest niezaprzeczalnie nasza Sophie (uwielbiam to imię!), strasznie lubię takie żeńskie postacie.

Główna bohaterka. Sophie, to nie użalająca się nad sobą sierotka. To konkretna i ciepła dziewczyna, nadal nieco może ślamazarna, ale za to jaka przy tym urocza. Jej sarkastyczne komentarze umilają czas przy czytaniu. Fabuła znakomita, bardzo sprawnie poprowadzona i mimo że wciąż jest przewidująco, to absolutnie nie nudno! Czytając ma się wrażenie, że w książce jest dużo "zapożyczeń" od innych książek i słusznie, jednak mnie osobiście to nie przeszkadzało, bo sama treść i jej wykonanie w pełni mnie zadowalają. A to zakończenie! Hawkins znów to zrobiła, kończąc w takim momencie! To sadystyczne Pani Hawkins!

Jedynym moim zarzutem jest brak nakreślenia negatywnych bohaterów, wciąż mało wiemy o OKO. Myślałam, że w tej części więcej się dowiemy, ale niestety. Mam nadzieję, że autorka się zrehabilituje i poprawi to maleńkie niedociągnięcie.

Pozostaje mi czekać na trzecią i ostatnią część tej prześwietnej serii. Jestem święcie przekonana, że wciąż będzie na poziomie, a samo zakończenie mnie w pełni usatysfakcjonuje. Czytelniku, możesz spokojnie sięgnąć po kontynuację, wiedząc, że trzyma poziom pierwszej części. Wciąż jest zabawnie i intrygująco, no po prostu fantastycznie. Ja poproszę o więcej takich właśnie książek. Serdecznie polecam zarówno tę część, jak i całą serię.

Ocena ogólna: 9/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.

Ponownie zapraszam na  fan page serii Dziewczyny z Hex Hall!

wtorek, 7 czerwca 2011

Zapowiedź: "Dziewczyny z Hex Hall. Diable Szkło" - Rachel Hawkins

„– To, co nas łączy, stanowi jedyną prawdę w moim życiu. Tylko ty jesteś w nim prawdziwa. I mam już dosyć udawania, że cię nie pragnę.
– Ojejku, Cross, jak widzę, minąłeś się z powołaniem. Zostaw w spokoju demony i weź się za pisanie poezji miłosnej.
– Przymknij się – mrucząc, schylił głowę do kolejnego pocałunku”.

Po burzliwym semestrze w Hex Hall Sophie jedzie na wakacje do Londynu. Teraz, kiedy wie, że jest demonem, nie ma szans na spokojny wypoczynek. Na dodatek pojawia się zabójczo przystojny Archer Cross, który skradł serce Sophie i... czyha na jej życie.


„Dziewczyny z Hex Hall. Diable szkło” to druga część bestsellerowej trylogii.

Tak, tak. Już 15 czerwca premiera wyczekiwanej drugiej części trylogii "Hex Hall" :)
Również na dniach pojawi się recenzja "Diablego szkła"! Mogę zdradzić, że będzie ciekawie ;)


Tymczasem zapraszam serdecznie na fan page serii, gdzie pojawią się konkursy z super nagrodami. Wystarczy "polubić to" :)

środa, 27 kwietnia 2011

Recenzja: "Dziewczyny z Hex Hall" - Rachel Hawkins

Opis wydawcy:
Grzeczne dziewczynki idą do szkoły, niegrzeczne – do Hex Hall.


Czy jesteś grzeczną dziewczynką?
Sophie Mercer zdecydowanie nie jest. Zbyt często wpada w tarapaty. Wreszcie „dla własnego dobra” trafia do Hex Hall, czyli szkoły z internatem dla czarownic, wilkołaków i elfów. W końcu Sophie to córka czarnoksiężnika.
I wtedy zaczynają się prawdziwe kłopoty. Życie „nowej” nie jest usłane różami. Zwłaszcza gdy najprzystojniejszy chłopak w szkole jest już zajęty. A jego dziewczyna, choć śliczna i słodka, potrafi zaleźć za skórę jak mało kto.
Jednak najgorsze wciąż przed Sophie. Ktoś zaczyna atakować uczniów, a podejrzenie pada na jej jedyną przyjaciółkę.


Zabierając się za tą książkę nie spodziewałam się niczego bardziej odmiennego i świeżego od chmary książek, która zalała nasz rynek wydawniczy. Jednak już po pierwszym rozdziale czułam, że to może być coś innego...

Główna bohaterka Sophie Mercer jest czarownicą. Trochę kiepską czarownicą, która na domiar złego non stop wpada w tarapaty. Za ostatni incydent, wydawałoby się całkiem niewinny, zostaje wysłana do Hekate Hall, nazywana przez uczniów po prostu jako Hex Hall. Hex Hall to nic innego jak szkoła z internatem skupiająca pełno takich uczniów jak nasza bohaterka, czyli osób, które w pewien sposób mogły przyczynić się do ujawnienia istnienia osób paranormalnych, a tego nikt z nich przecież nie chciałby... Mimo niechęci Sophie powoli aklimatyzuje się w ten nieco mroczny świat szkoły Hekate. Oprócz czarownic, mamy też elfy, zmiennokształtnych i... wampira, a raczej wampirzycę, która stety/niestety okazuje się współlokatorką Sophie, ku jej przerażeniu.
Dziewczyny jednak zaprzyjaźniają się ze sobą, a Jenna wprowadza ją w tajniki szkoły. Oczywiście jak to bywa w mrocznych szkołach - musi też być mroczna tajemnica... Na domiar złego coś czy ktoś atakuje uczennice, a wszyscy podejrzewają Jennę...

Dalej fabuła może nieco być schematyczna, czyli niedobre i chamskie koleżanki, przystojny facet, mroczna tajemnica, szkoła, wyjątkowość bohaterki... Jednak czytanie tej książki było niesamowite. Jest to dla mnie totalne zaskoczenie roku 2010. Świetnie zaczęta seria. 

Bohaterkę, Sophie Mercer, mimo jej "talentu" do wpadania w tarapaty, nie da się nie lubić. Owszem, bywa denerwująca, na początku nieco naiwna, ale lojalna i zabawna. Sophie jest bystrą dziewczyną, choć też taką małą ciamajdą, ale moim zdaniem w jej przypadku to urocze. Z kolei Archer, jedna z ciekawszych postaci, to pewny siebie, zdolny i podziwiany przez wszystkich chłopak. Nie trudno się domyśleć, że nasza Sophie robi do niego maślane oczy, problem w tym, że chłopak jest już zajęty.

Oczywiście przewidywalność schematyczność może być dość sporym zarzutem co do książki, jednak to wcale nie szkodzi jej, wręcz przeciwnie. Książkę mimo wszystko czyta się dobrze, autorka świetnie bawi się schematami a co najważniejsze - bardzo dobrze jej to wychodzi.

Fabuła i klimat może nasuwać oczywiste skojarzenie z Harrym Potterem. To normalne. Ale mnie bardziej skojarzyła się książka Libby Bray "Mroczny sekret", którą notabene uwielbiam. Dlatego, też myślę, że fankom serii Libby Bray tak samo przypadnie do gustu właśnie ta książka. 

Czytanie tej książki było dla mnie przyjemnością. Autorka ma taki luźny ale i zabawny styl pisania. Jest też humor, który bardzo sobie cenię w książkach. Słowem: sama przyjemność i mile spędzony czas. Książka jest okrutnie wciągająca, jak już się zacznie czytać, tak trzeba skończyć, dlatego należy uważać, o której godzinie zacznie się czytanie tej pozycji...
Zakończenie zaskakujące, jak zwykle pozostawiające uczucie niedosytu i chęć okrzyku rozpaczy, że na następną część znowu trzeba będzie poczekać. No cóż, takie uroki serii.

"Dziewczyny z Hex Hall" były dla mnie największym zaskoczeniem literackim młodzieżowym roku 2010. Nie spodziewałam się, aż tak dobrej książki. Jest magia, tajemnica, humor, wciągająca akcja, świetny klimat. Polecam serdecznie tą pozycję, choć może bardziej osobom nie czepiającym się szczegółów. Naprawdę warto przeczytać. 
Już niedługo, bo w czerwcu, ma mieć premierę druga część serii (Hurra!!!), więc czytelników, którzy jeszcze nie zaznajomili się z Hex Hall gorąco zachęcam do nadrobienia tej zaległości. Ja sama z chęcią przypomnę sobie pierwszą część, zanim sięgnę po kontynuację.

Ocena ogólna: 8/10