czwartek, 10 marca 2011

Recenzja: "Królowa Lata" - Melissa Marr

Opis od wydawcy:
Siedemnastoletnia Aislinn widzi wróżki od urodzenia. Te potężne i groźne istoty przechadzają się niewidoczne w świecie śmiertelników. Dziewczyna przestrzega zasad gwarantujących jej bezpieczeństwo, jednak nagle okazuje się, że to nie wystarczy. Musi zmierzyć się z podstępnym, ale niestety pociągającym Królem Lata… Stawką tej ryzykownej gry będzie całe jej życie. Intryga wróżek, miłość śmiertelników i starcie pradawnych zasad ze współczesnymi pragnieniami splatają się w tej zdumiewającej opowieści. Pierwszy tom serii o mrocznym i zmysłowym świecie wróżek. To lektura dla tych, którzy potrafią poddać się wyobraźni.


Główna bohaterka tej części, Asilinn (Ash) jest Widzącą. Tak samo jak jej matka i babcia. Widzi od urodzenia wróżki. Jak się okazuje, wróżki wcale nie są takie łagodne i słodkie jak mogłoby się wydawać. Wróżki tutaj opisane są jako niebezpieczne, nieprzewidywalne istoty, których najlepiej unikać, a już wspaniale byłoby ich nie wcale widzieć. Asilinn całe swoje dotychczasowe życia musiała przestrzegać zasad, by nie zwracać na siebie uwagi wróżek i udawać, że ich nie widzi. Gdyby prawda wyszła na jaw...
Wróżki mają też swoje ograniczenia - kontakt ze stalą przyprawia im ból. Dlatego też Ash, tak chętnie przebywa w domu (hmm, no jeśli wagon pociągu można uznać za dom) Setha. A jeśli już o Sethcie mowa. Cóż, za ciasteczko... Takiego bohatera chyba jeszcze nie było.

Życie Ash ulega zmianie, gdy Keenan zwraca na nią swoją uwagę. Znika z jej życia spokój (jaki spokój?). Ash wie kim jest Keenan i jak bardzo jest niebezpieczny. Niestety, jak na złość, Keenan, jak zresztą wszystkie wróżki i wróże, uważają ją za tą "jedyną".
Ogromny problem stanowi również pewna Królowa Zimy...

Szczerze, spodziewałam się czegoś innego po tej książce. Ale wcale nie oznacza to, że mnie zawiodła, wręcz przeciwnie.
Widać, że autorka odrobiła pracę domową. Nie stworzyła wariacji na temat wróżek, tylko czerpała inspiracje z wielu książek, mitów, legend, wierzeń... Z niektórymi nazwami spotkałam się już gdzieś wcześniej np. kelpie.

Jeśli o bohaterów chodzi, to polubiłam Donię. Świetna postać, taka tragiczna. Główna bohaterka też sympatyczna, ale Donia jest bardziej barwną postacią. Z facetów to oczywiście Seth. Ale tak naprawdę, to każda postać jest tutaj wyjątkowa na swój sposób, każda z nich ma osobowość i ciekawy charakter, co umila tylko czas przy lekturze.
To co najbardziej mi się podobało w tej książce, to relacje miłosne głównych bohaterów. Nie są przesłodzone, cukierkowe i wstydliwe, wręcz przeciwnie. Wydają się takie realistyczne i z pasją jak przystało na relacje miłosne u nastolatków.
Na plus jest na pewno to, że książka nie jest tak przewidywalna jak inne młodzieżówki. Nie jest tak schematyczna jeśli chodzi o sprawy sercowe, co bardzo mile mnie zaskoczyło.
 
Język książki, jak i sama fabuła jest lekka i przyjemna, i mimo, że akcja nieco się wlecze, ja uważam, to za zaletę. Narracja jest trzecioosobowa. Sama fabuła jest iście magiczna i bajkowa, ale nie lukrowa. Nie ma tutaj tej przesadnej słodyczy, której się niestety spodziewałam i obawiałam.
Czytając tą książkę, można naprawdę uwierzyć, że wokół nas żyją te magiczne i psotne istoty - wróżki.

Jedynie co mnie zawiodło to końcówka, trochę mało akcji jak dla mnie. Pozostawia niedosyt, ale dzięki temu więcej osób zapewne sięgnie po następne części. Warto wspomnieć, że każda część tej serii będzie się skupiać na innych bohaterach. Czyli w następnej części owszem pojawią się bohaterowie Królowej Lata, ale to nie będzie już tak do końca ich historia.

Dodatki na końcu są bardzo trafne. Jest wywiad z autorką, lista książek, które ją inspirowały, piosenki, przy których pisała tą książkę.

Ocena: 8/10

Recenzja: "Dziedzictwo mroku" - Bree Despain

Opis od wydawcy:
Grace Divine, córka miejscowego pastora, zawsze wiedziała, że tej nocy, kiedy znikł Daniel Kalbi, wydarzyło się coś strasznego. Tamtej nocy przed domem znalazła swojego brata Jude’a nieprzytomnego i skąpanego we krwi. To, co się wówczas stało, miało pozostać straszliwą tajemnicą.
 Wspomnienia, które jej rodzina starała się pogrzebać, powracają, kiedy Daniel zjawia się trzy lata później i zapisuje się do tej samej szkoły, do której chodzą Grace i Jude. Mimo że Grace obiecała bratu, że będzie się trzymać z dala od dawnego przyjaciela, jest zafascynowana jego niezwykłymi zdolnościami artystycznymi i dziwnym, głodnym błyskiem w oczach, a także uczy się spoglądać na świat z nowej perspektywy.
Im bardziej Grace zbliża się do Daniela, tym większe grozi jej niebezpieczeństwo, ponieważ gniew Jude‘a prowadzi go do sojuszu ze starożytnym złem, które Daniel wyzwolił owej straszliwej nocy. Grace musi poznać prawdę o mrocznym sekrecie chłopaka… oraz odkryć lekarstwo, aby ocalić tych, których kocha. Może to jednak wymagać od niej ostatecznej ofiary – z własnej duszy.


Grace jest córką pastora, ma kochającą i zgraną rodzinę, wspaniałe rodzeństwo. Z rodziną ma naprawdę dobre relacje, aż do pozazdroszczenia. Jest także oczywiście dobrą uczennicą z talentem i ambicjami i absolutnie nie może narzekać na brak przyjaciół. Sielanka wręcz do pozazdroszczenia.
Wszystko jednak się zmienia, gdy do miasta i w życie Grace wraca Daniel, jej dawny przyjaciel z dzieciństwa. Dla Grace jego zniknięcie pozostawało do tej pory tajemnicą, a samo rozmawianie w domu Divinów o Danielu było tematem tabu. Grace zbliża się do Daniela, co niestety odbija się na życiu rodzinnym Grace, zwłaszcza jej stosunki z Judem się pogarszają. Jude, starszy brat Grace, dawniej przyjaźnił się z Danielem, byli niemal jak bracia, jednak tajemnicze wydarzenia z przeszłości sprawiły, że ich relacje dalekie są teraz od więzi braterskiej.
Na domiar złego w mieście zaczynają się dziać dość tajemnicze rzeczy. Czy ma to coś wspólnego z powrotem Daniela? I kim tak naprawdę jest ten tajemniczy, samotny chłopak?

Fabuła na oko schematyczna i przewidywalna, jednak niekoniecznie. „Dziedzictwo Mroku” to literacki debiut autorki i myślę, że jak na debiut to całkiem udany. Mam nadzieję, że kolejne książki będą jednak lepsze. Moim zdaniem autorka wykazała się pomysłowością w erze powtarzających się schematów. Nie mogę jednak napisać, że książka mnie wciągnęła bo bym skłamała. Nie będzie niestety to moja ulubiona książka i nie jestem pewna czy będę chciała jeszcze kiedyś wrócić do jej lektury, tak samo wciąż się zastanawiam czy przeczytać ciąg dalszy, skoro czytanie tej książki strasznie mi się dłużyło. Na pochwałę zasługuje fakt, że autorka bardzo trafnie wprowadziła element tajemnicy, a jej rozwiązanie stopniowo poznajemy, przez co atmosfera grozy (?) i wspomnianej tajemnicy towarzyszy nam niemal do końca.

Bohaterowie... Przykro mi to pisać, ale żaden nie wzbudził we mnie sympatii, może oprócz szalonego Dona. A reszta była mi obojętna, nie obchodziło mnie to co się z nimi stanie. Grace była dla mnie nudna, taka bezbarwna, Daniel, początkowo taki buntownik, potem „zgubił” gdzieś to „coś”, zrobił się mdły.

Momentami książka okropnie mnie nużyła. A samą końcówkę (50stron) nie mogłam zdzierżyć, tak więc odstawiłam niedoczytaną książkę na półkę i zabrałam się za inne. Po świętach postanowiłam jednak ją dokończyć i muszę to przyznać – końcówka pomysłowa, ciekawa ale nieco ckliwa i za mało, żeby mnie przekonać aby sięgnąć po ciąg dalszy. Zdecydowanie brak tej książce pazura. Jest to dla mnie tylko romans z paranormalnymi wstawkami. Nic więcej. Osobiście czuję się zawiedziona, bo po tylu pozytywnych opiniach i recenzjach liczyłam naprawdę na coś więcej.

Na pochwałę zasługuję też samo wydanie książki. Naprawdę nie zauważyłam żadnych pomyłek w druku, literówek, czy też dziwnie brzmiących zdań. Czcionka jest normalna, nie za mała, nie za duża, w sam raz.

Czy polecam? Niekoniecznie, choć ta pozycja jest o stokroć lepsza od nudnych bestsellerowych (o matko!) „Upadłych” i nawet „Zmierzchu”.
Miła, nawet przyjemna, momentami nużąca, ckliwa historia o bardzo dobrej dziewczynie i 'złym' chłopaku. Tyle. Słowem – nie oczarowała mnie.

Ocena: 5/10