niedziela, 3 kwietnia 2011

Recenzja: "Protektorat parasola. Bezduszna" - Gail Carriger

Opis wydawcy:
Po pierwsze, Alexia nie ma duszy. Po drugie, jest starą panną, której ojciec był Włochem, a  teraz nie żyje. Po trzecie, została zaatakowana przez wampira, co stanowi oburzające naruszenie zasad dobrego wychowania.

A dalej? Sprawy lecą na łeb, na szyję, gdyż ów wampir przypadkowo ginie z jej ręki, a nieznośny lord Maccon (hałaśliwy, gburowaty i zabójczo przystojny wilkołak) z rozkazu królowej Wiktorii wszczyna śledztwo.

Jedne wampiry znikają, inne pojawiają się znienacka, jakby wyrastały spod ziemi, a podejrzenia padają na Alexię. Czy nasza bohaterka zdoła rozwiązać zagadkę skandalu, który wstrząsnął londyńską socjetą? Czy charakterystyczna dla bezdusznych umiejętność neutralizowania sił nadprzyrodzonych okaże się pomocna, czy raczej przysporzy jej wstydu? I co najważniejsze - kto naprawdę zawinił? I czy podadzą ciasto z kajmakiem?


Jest XIX wiek. Wspaniałe czasy wiktoriańskie, określane jako najwspanialsze czasy Anglii. Mamy odpowiednio damy w długich sukniach, dżentelmenów i... istoty nadprzyrodzone.
Wampiry, wilkołaki, duchy żyją wśród ludzi, nie ukrywają się, a ich obecność jest jakoś tolerowana przez normalnych obywateli. Wszyscy nadprzyrodzeni są ujęci w rejestrze BUR-u, który zajmuje się sprawami nadnaturalnymi i dzięki niemu panuje ład. Jednak zaczynają znikać wampiry, tułacze, a pojawiają się natomiast zupełnie nowe, świeże, nieokrzesane wampiry, do których stworzenia nikt nie chce się przyznać.

Główna bohaterka, Alexia Tarabotti, jest dwudziestosześcioletnią panną. Starą panną jak na tamte czasy. Alexia jest pół-Włoszką i kompletnie nie pasuje ze swoim charakterkiem i wyzwoleniem do czasów i zasad panujących w epoce wiktoriańskiej. Jest to osoba oczytana, niezwykle inteligentna, ciekawa świata, wygadana i wyzwolona,
Na pewnym przyjęciu zostaje zaatakowana przez wampira. Alexia nie pozostaje mu dłużna a jej wieczny dodatek – parasolka, służy jej jako broń, którą przywala niewychowanemu delikwentowi. Oczywiście jak przystało na damę, nie chciała zrobić wąpierzowi większej krzywdy, lecz ten sam się prosił. Alexia niechcący oczywiście pozbawia go życia... Cała ta sytuacja zaowocuje wszczęciem śledztwa przez przedstawiciela BUR-u, Lorda Maccona, który dość nieudolnie próbuje odsunąć Alexię od niego.
Ponadto, Alexia jest nadludzką, czyli bezduszną. Oznacza to w praktyce tyle, że wystarcza dotyk a osoba nadprzyrodzona traci swoje cechy nadnaturalne, czyli wampir, wilkołak staja się ludźmi. Chwilowo. Sama ta cecha, nie jest widoczna u Alexi, toteż nikt z bliskiego otoczenia nie wie o jej zdolnościach. Jednak owe zdolności mogą przynieść też kłopoty, spore kłopoty.

Pozostali bohaterowie również zasługują na pełnię uwagi. Lord Maccon, wilkołak alfa londyńskiej watahy – niezwykle przystojny, dostojny, porywczy, gwałtowny i... gryzą koty z Alexią od niepamiętnych czasów. Ale jak mówi stare porzekadło „kto się czubi ten się lubi...”. Dialogi i odzywki pomiędzy tych dwójką bohaterów są niesamowite, chyba nie przesadzę, gdy napiszę, że to jest właśnie najlepsze w całej książce.
Obok Lorda Maccona mamy jeszcze jego pomocnika, mądrego i opanowanego wilkołaka betę – Profesora Lyalla i przyjaciela Alexii – starego, ekscentrycznego wampira Lorda Akeldamę. Jest też rodzina Alexii, jej matka, ojczym i dwie przyrodnie siostry. Każda z postaci jest wyjątkowa i zabawna na swój sposób.

Jak przystało na powieść opowiadających o czasach wiktoriańskich mamy też specyficzny język, za co bardzo chwalę autorkę. To bardzo urozmaiciło tę powieść na tle innych, podobnych tematycznie. Jednak niektóre sytuacje opisane przez autorkę budziły moje wątpliwości. Czy oficjalny spacer panny z mężczyzną bez przyzwoitki jest normalny? Otóż nie. Rozumiem już wyzwolenie Alexii, ale to aż niewybaczalne jak na tamte srogie zasady.

Nie można zapomnieć, że jest to też steampunk, dlatego też nad Londynem unoszą się sterowce, mamy też maszynę różnicową. Naukowcy żwawo pracują nad kolejnymi nowinkami technologicznymi. Jest to pierwsza książka stemapunkowa przeczytana przeze mnie i jestem pozytywnie zaskoczona, pewnie dzięki temu sięgnę po kolejne tytuły ze stemapunkiem w tle...

Co do akcji – niestety, ale ta mnie zawiodła. Akcja dosyć leniwie się toczy, co powodowało u mnie niekiedy ziewanie. Prawdziwym urozmaiceniem były już wspomniane dialogi pomiędzy dwójką bohaterów – Alexią i Macconem, ale nie tylko.

Nie mogę napisać, że jestem zachwycona tą książką, czytałam już lepsze. Ale niewątpliwie warto przeczytać, jeśli nie ze względu na tematykę, zabawne dialogi przesycone cięta ripostą, wiktoriańskie klimaty to ze względu na dość świeży powiew, czyli połączenie paranormal romance z steampunkiem. I mimo iż książka, jak już wspominałam, nie zachwyciła mnie jakoś bardzo, to czekam na kolejne części. Kolejna część planowana jest już na czerwiec, z czego już się cieszę, tym bardziej, że końcówka zapowiada naprawdę dobrą zabawę w następnych częściach.
Polecam!

Ocena ogólna: 7/10

4 komentarze:

Paulina Olczak pisze...

Niedługo otrzymam tę książkę do recenzji, bardzo jestem ciekawa, co to za historia. ;)

@lma pisze...

Oj, Lenalee, a ja będę czekać na Twoją recenzję :)

aniusiaczek92 pisze...

Lubię, gdy bohaterowie są "wyszczekani", a poza tym fajnie czyta mi się książki, napisane w dobie epoki witkoriańskiej, więc całkiem możliwe, że sięgnę po "Bezduszną" - w zasadzie to mogę stwierdzić, że kupię powieść pani Carriger ;P A jeśli nie kupię, to może wygram w jakimś konkursie ;D Twoja ocena 7/10, jak najbardziej mnie zachęca do przeczytania ;)

Tirindeth pisze...

Mam nadzieję, że wkrótce i ja dorwę tę książkę w swoje łapki i będę mogła się przekonać, cóż to za lektura ;)

Prześlij komentarz

Proszę, pamiętaj, że każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania, dlatego uszanuj moje.
Komentarze obrażające mnie będą usuwane.