czwartek, 3 listopada 2011

Recenzja: "Powietrze na śniadanie" - Jana Frey

Opis wydawcy:
Serafina waży 64 kilogramy, a mimo to czuje się nieszczęśliwie grubą. Chciałaby mieć sylwetkę piękna i smukłą jak jej przyjaciółka Ernestine lub jej siostra Maria. Postanawia więc spełnić swe pragnienie i pewnego dnia zaczyna się odchudzać. Jej myśli koncentrują się tylko wokół kalorii. Nic nie je. Głodówka ma zapewnić jej spełnienie marzeń. Los Serafiny nie jest przypadkiem odosobnionym, Tak w Europie, jak i w Polsce anoreksja zbiera coraz większe żniwo. Przejmująca powieść Jany Frey ukazuje, jak marzenia o pięknej sylwetce w łatwy sposób zamieniają się w błędne koło super-diet, z którego trudno się wyrwać i które często prowadzi do śmierci.




 Podążanie za modą może być zgubne. Zewsząd atakują nas reklamy, zdjęcia modelek o wręcz wychudzonych ciałach. Przerażający widok. Ponoć szczupłość jest w modzie, nie dotyczy tylko portfela. Jednak dzisiejszy świat dąży do tego kultu chudego ciała... 

Serafina to urocza nastolatka o "miłych" kształtach. Wcale nie gruba, chuda też nie. Dziewczyna miała serdecznie dość głupich komentarzy kolegów ze szkoły na temat swojej budowy ciała i postanowiła zrzucić parę kilogramów. Z początku Serafina jadła mniej i gdy schudła 3 kilogramy zapragnęła więcej. Więcej znaczy drastyczniej. Serafina jadła coraz mniej i mniej. W pewnym okresie prawie już nic nie jadła, kompletnie się zatraciła. Straciła kontakt z najlepszym przyjacielem, przyjaciółką, której próbowała dorównać, z rodziną. Zaczęła kłamać. Chować jedzenie. Jej organizm bardzo się osłabił. Wyniki w nauce bardzo spadły w dół. Straciła kontakt z otoczeniem. W końcu waga pokazuje przerażający wynik na wyświetlaczu...

To niesamowita książka, która niech będzie ostrzeżeniem przed drastycznymi "dietami", dążeniem do perfekcji. Serafina chciała się podobać, chciała podobać się zwłaszcza jednemu chłopakowi, któremu podobają się szczupłe dziewczyny. To między innymi przyczyniło się do dalszego odchudzania. Za wszelką cenę Fina chciała nosić mniejsze ubrania, mieć płaski brzuch i ani grama tłuszczu. Chciała przestać być "grubaską". Osiągając niską wagę, dziewczyna dalej brnie w głodówkę. Tutaj bez pomocy nie ma ratunku, a często przypadki anoreksji kończą się śmiercią.

Autorka tak wspaniale opisała ten problem Serafiny, której się nie potępia, wręcz chce się jej pomóc, wyciągnąć dłoń i wyrwać ją z tego koszmaru. Obserwujemy zachowanie bohaterki od początku "wali z kilogramami": motywację, determinację, stopniowe zatracanie się, aż w końcu utrata kontroli nad sytuacją. Wyjście z anoreksji to długa i ciężka droga....

"Powietrze na śniadanie" to wspaniała książka dla dziewczyn w każdym wieku, bo anoreksja (jak i bulimia) może dotknąć każdego. Nie uzyskamy tutaj jasnej odpowiedzi jak uniknąć tej choroby, ale przestrogę jak najbardziej. Nie warto się głodować. Warto być sobą.

Ocena ogólna: 9/10

Książkę dostałam od Oficyny Wydawniczej Foka, za co serdecznie dziękuję.

Recenzja: "Pokuta" - Anne Rice

Opis wydawcy:
„Pokuta” to hipnotyzująca powieść o aniele i płatnym mordercy. Metafizyczny thriller, który przeniesie Cię do trzynastowiecznej Anglii. Fascynująca i prowokująca książka o winie i przebaczeniu, miłości i nienawiści, samotności i pięknie.


Gra toczy się o zbawienie. Stawką jest nieśmiertelna dusza. Jednak nie musisz wierzyć, aby dać się porwać tej fascynującej powieści.
„The Times”

Trzymająca w napięciu…
„People”

Podróż w czasie, przemoc i średniowieczne szaleństwo…
Anielsko inspirująca. Diabelsko pomysłowa.
„Kirkus Reviews”


Śledzimy poczynania bohatera, dość nietypowego. Toby to młody mężczyzna, który wykonuje zawód płatnego mordercy.  Mężczyzna perfekcyjnie wykonuje swoje zadania, dlatego jest obsypywany kolejnymi zleceniami. Każde zlecenie to kolejny sukces naszego bohatera. Do czasu jednak. Toby dostaje nowe zlecenie, którego celem jest bankier. Realizując zadanie, Toby natrafia na.... serafina! O dziwo, anioł składa mu pewną propozycję. Toby ma szansę odkupić swoje winy, tym samym ratując swoją duszę. By wypełnić misję, Toby przenosi się w czasie, do XIII wiecznej Anglii, gdzie dla odmiany ma ocalić ludzkie istnienia. Jak poradzi sobie nasz płatny zabójca? Czy zdoła uratować ludzkie życie? A co z jego duszą? Istnieje cień szansy? Zapraszam do lektury!

Jestem bardzo zaskoczona tą książką. Powieść zaczyna się niepozornie, powoli wciągając czytelnika w swój świat. Miałam ostatnio niemoc czytelnicza, a ta książka na nowo obudziła we mnie "żądzę" wchłaniania stron. Jeśli będę trafiać na takie właśnie książki, to super!

Narracja pierwszoosobowa jest tutaj strzałem w dziesiątkę! Muszę jednak przyznać, że niekiedy myśli i rozważania powodowały u mnie poczucie znużenia. Dodatkowo myśl, że osoba, która popełniła grzech śmiertelny może zostać wybawiona, skłania mnie do refleksji. W Piśmie Św. jest napisane:

"Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła". Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia."

Książkę czyta się niebywale przyjemnie i szybko. "Pokuta" jest wzruszającą i ciepłą historią, w sam raz dla wielbicieli aniołów (pierzaków).

Motyw odkupienia win i nawrócenia jest świetny, zawsze mi się podobał. Choć Lucky w pewnym momencie zaczyna denerwować i irytować. Z początku pewny siebie, człowiek bez żadnych skrupułów, przemienia się w człowieka z lękami, nieco zagubionego. Taka przemiana zaskakuje, ale i zastanawia. Ogółem "Pokuta" skłania do rozmyślań i refleksji.

"Pokuta" to powieść inna. Autorka wcześniej pisała o wampirach, dziś przerzuciła się na anioły, moim zdaniem równie fascynujące postacie. A samo nawiązanie do wiary moim zdaniem nie jest wcale narzucające. Tematyka aniołów i wiary jest interesująca i poczułam się zaintrygowaną tą lekturą. Z niecierpliwością oczekuję kolejnego tomu, który mam nadzieję, że niebawem nabędę.

Książka warta uwagi, warta poświęcenia parę chwil na jej przeczytanie.

Ocena ogólna: 8/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.

sobota, 15 października 2011

Promocja na Woblinku

Z przyjemnością informuję o wyjątkowej promocji cenowej wszystkich
e-booków Wydawnictwa Czarna Owca dostępnych w katalogu Woblinka!
Za jedyne 9,90 zł przez tydzień (10-16 października) można zakupić
bestsellerowe kryminały Stiega Larssona, Lizy Marklund, Leifa GW Perssona
i wielu innych poczytnych autorów; tylko na Woblinku
http://woblink.com/publisherBooks/22482?genre=451&query=&page=1&limit=10&view=list

Oferta obowiązuje tylko przez tydzień (do 16 października włącznie). Warto
skorzystać z niepowtarzalnej okazji!

czwartek, 6 października 2011

Recenzja: "Sto dni po ślubie" - Emily Giffin

Opis wydawcy:
Sto dni po ślubie Ellen spotyka Leo, swoją dawną wielką miłość. Ożywają uczucia ukryte głęboko w sercu. I budzą się wątpliwości – czy podjęła dobrą decyzję? Czy jej mąż Andy jest tym jedynym, z którym pragnie spędzić resztę życia? Czy małżeństwo z nim jest spełnieniem jej marzeń?


 Ellen to świeżo upieczona mężatka, która, zdaje się, ma prawie wszystko. Ma kochającego męża, pieniądze, wspaniałą przyjaciółkę i pracę, którą uwielbia. Prawdziwa sielanka. Do czasu. Spokój burzy powrót dawnego chłopaka Ellen, Leo. Leo był niegdyś wielką miłością naszej bohaterki, jednak ten odszedł od niej, raniąc jej serce. Dziewczyna była w rozsypce, jednak tuż potem zaczęła spotykać się z Andym, obecnym mężem, który wniósł ponownie radość w jej życie. Czy niewinny wspólny projekt z Leo zaważy na małżeństwie z Andym? Czy Ellen oprze się urokowi dawnej miłości? Czy stara miłość "nie rdzewieje"? Czy można kochać dwóch mężczyzn na raz? Biedna Ellen, nie łatwy wybór przed nią....

Podczas lektury odniosłam wrażenie, że to może się dotyczyć każdej z nas, przez co książka wydaje mi się bardzo realna. Fabuła książki jest taka nieprzekombinowana. To może się zdarzyć naprawdę każdemu i sama widziałam podobne przypadki wśród znajomych, gdzie serce jest na rozdrożu a każda decyzja może odbić się na dalszym życiu. 

Mimo iż, książka wydaje się przewidywalna, to miotałam się razem z główną bohaterką, nie do końca wiedziałam jaki będzie jej wybór. Całym sercem byłam za Andym, kochającym, wspaniałym, opiekuńczym facetem, który dla Ellen zrobiły wszystko. A Leo...? No cóż, niekoniecznie jestem jego fanką. W sposób jaki rozstał się niegdyś z Ellen był przykry... Gdy Ellen wspominała swój związek z nim, nie mogłam uwierzyć jak ona mogła z nim być. Leo to egoista, a związek z nim był iście toksyczny, ale serce nie wybiera...

To urocza lektura, którą czyta się niezwykle przyjemnie. Świetnie spisuje się jako książka rozrywkowa, idealna dla młodych (i nie tylko!) kobiet, mężatek, narzeczonych. Autorka zaznacza, że o miłość trzeba dbać, a w samym małżeństwie oprócz tego uczucia, należy zadbać o zaufanie, porozumienie i... dialog. Tak, rozmowa dużo daje, jest kluczem do wszystkiego. Małżeństwo to nie tylko przysięga małżeńska, to wspólne borykanie się z problemami, wspólne podejmowanie decyzji, wzajemne zrozumienie, kompromis... To ciężka sztuka.

Muszę zaznaczyć, że to trzecie książka Emily Giffin, którą dane było mi przeczytać. To znacznie ciekawsza lektura od "Dziecioodpornej", bardziej dojrzalsza. Sam motyw bardzo mnie zaciekawił, gdyż ja sama jestem na etapie 100 dni po ślubie (jednak żadna dawna miłość się nie pojawiła), przez co pewnie książkę wchłonęłam za jednym zamachem. Jestem na 100% pewna, że wrócę do tej książki, bo warto, tym samym zachęcam Was do lektury. 

"Sto dni po ślubie" skłania do małych refleksji. Co Ty byś zrobiła będąc w podobnej sytuacji jak główna bohaterka? Kogo być wybrała...? A kogo wybrała Ellen? O tym przekonacie się już z książki. 

Ocena ogólna: 8/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.

środa, 28 września 2011

Recenzja: "Teleny" - Oskar Wilde

Opis wydawcy:
Teleny to jeden z najbardziej kontrowersyjnych utworów w dziejach literatury europejskiej. Powieść ta, po raz pierwszy opublikowana w 1893 roku, natychmiast uznana została za literacki skandal. Nic dziwnego, gdyż jest to niezwykle śmiało napisana, nie stroniąca od pikanterii historia niepohamowanej namiętności pomiędzy dwoma mężczyznami, a homoerotyzm był wówczas w Anglii karalny. Zresztą Oscar Wilde dotkliwie odczuł to na własnej skórze – w roku 1895 został aresztowany, oskarżony o kontakty homoseksualne po czym skazany na dwa lata ciężkich robót. Rzecz jasna te mroczne fakty nie przeczą trafności jednego ze słynnych aforyzmów Wilde’a: „Nie istnieje coś takiego jak książka moralna czy niemoralna. Książki są albo dobrze napisane, albo źle, to wszystko.” Naszym zdaniem Teleny jest książką jedyną w swoim rodzaju, ze wszech miar godną polecenia odważnym i tolerancyjnym czytelnikom, którzy ukończyli już 18 lat.


"Teleny" to powieść mocno erotyczna, pełna pasji, namiętności i miłości, pragnień i wzajemnej fascynacji. To książka niebywale kontrowersyjna i do dziś nadal szokuje swą treścią. W dodatku nie do końca też wiadomo czy to Wilde jest autorem tej powieści. Do dziś trwa dyskusja na ten temat....

Teleny to opowieść "love story" dwóch młodych mężczyzn, Kamila i Teleny. Kamil opowiada pewnemu słuchaczowi historię swego związku z przystojnym pianistą, nie szczędząc przy tym pikantnych opisów i kąsków. Autor opisuje tę relację tak pięknie i magnetycznie, z taką pasją, że nie sposób się oderwać od książki. Jak skończy się ta miłość w wiktoriańskim Londynie? Czy ta dwójka ludzi, na przekór wszystkim i wszystkiemu, będzie razem?

W sposób w jaki autor opisywał uczucia bohatera to majstersztyk! Normalnie to czułam! Wypieki na policzkach, zawstydzenie, silne emocje - to się czuję podczas lektury tej pasjonującej powieści.
To zaskakująca książka, mimo że nie ma tutaj zbyt dużo akcji, ale nie o to przecież chodzi w tym dziele. 

Podsumowując: Piękny język, wspaniałe pikantne opisy aktów miłosnych (i nie tylko!) i przede wszystkim wzruszająca historia miłości. Dodatkowo świetny obraz wiktoriańskiego, nietolerancyjnego światka.

Same wydanie książki bardzo zadowala. Starannie wydana (ta okładka!), nie dopatrzyłam się literówek (może przez ogólne zmęczenie?), a tłumaczenie wspaniałe. "Teleny: to część serii wydawniczej "Skandale i sensacje literackie", więc należałoby zetknąć się z pozostałymi propozycjami Wydawnictwa, które, mam taką nadzieję, podobnie zaskoczą mnie jak właśnie "Teleny".

Co mogę jeszcze napisać? Doprawdy nie wiem. Jestem świeżo po lekturze i nie mogę zebrać myśli, by opisać to co teraz czuję. Czy polecam? Jak najbardziej, choć faktycznie osobom tolerancyjnym i na pewno niewstydliwym (tak, ta cecha się przyda przy tej lekturze). To dzieło, które po tylu latach wciąż wywoła rumieniec na twarzy u czytelnika, nawet w XXI wieku.

Ocena ogólna: 10/10

Zapraszam do odwiedzin strony: www.facebook.pl/teleny.oscar.wilde


Książkę dostałam od Wydawnictwa Interwers, za co serdecznie dziękuję!

czwartek, 22 września 2011

Recenzja: "Dziecioodporna" - Emily Giffin

Opis wydawcy:
Claudia i Ben są szczęśliwym małżeństwem. Nie chcą mieć dzieci, realizują się w pracy i w życiu towarzyskim. Kiedy jednak w domu ich przyjaciół pojawia się niemowlę, w Benie coś pęka. Pragnie zostać ojcem. Jak w tej sytuacji zachowa się Claudia? Czy ich małżeństwo wytrzyma tę próbę?


Claudia i Ben to, zdawałoby się, małżeństwo idealne. Oboje uwielbiają swoje prace, świetnie sie dogadują, rozumieją niemal bez słów. Słowem: są zgodni. Zgodni, że nie chcą mieć dzieci. Nigdy. Wszystko się zmienia, gdy przyjaciele naszej parki spodziewają się dziecka. Ben jest tą wiadomością dziwnie ucieszony, nie to co Claudia. Gdy maleństwo przychodzi na świat, Ben oświadcza Claudii druzgoczącą dla niej wiadomość - chce mieć dziecko. Dla Claudii to koniec małżeństwa... 

Po rozwodzie kobieta nie może zapomnieć o byłym mężu. "Lekarstwem" miał okazać się Richard, z którym zaczyna spotykać się Claudia. Niestety, nawet dobry i namiętny romans nie wymaże z pamięci prawdziwej miłości. Claudia zaczyna się zastanawiać, czy decyzja o rozwodzie nie była zbyt pochopna, czy zgoda na dziecko w celu uszczęśliwienia Bena byłoby złe i niezgodne z jej przekonaniami?

Nie jest to moja pierwsza styczność z twórczością Emily Giffin. Wcześniej zaczytałam się w jej "Coś pożyczonego", które nawiasem mówiąc bardzo polecam. Bardzo podoba mi się styl autorki. Jest taki przyjemny, prosty, w sam raz po ciężkim dniu pracy.

Książka ta to żadne romansidło. To powieść o rozpadzie małżeństwa, o egoizmie, problemach małżeńskich, które za wszelką cenę należy rozwiązać. Czemu rozwód ma być rozwiązaniem? Claudia też do tego doszła. Czy egoistką była ona, nie zgadzając się na szczęście męża, czy może to Ben postąpił egoistycznie oczekując od niej tak wielkiego "poświęcenia".

Claudię otaczają kobiety, które chcą mieć dzieci. Siostra Claudii nad życie pragnie dziecka, jednak nie może zajść w ciążę. Przyjaciółka również pragnie dziecka, ale nie ma stałego partnera. Claudia chcąc nie chcąc wysłuchuje tematu "dziecko". 

Do czego można się przyczepić? Zakończenie jest przewidywalne,choć do końca liczyłam na nieco inne rozwiązanie. Ogółem ta cała "dziecioodporność" gdzieś się zapodziała. Im bliżej końca tym jakby mniej emocji, a tak być nie powinno.

Jaką decyzję podejmie nasza bohaterka? Czy zdecyduje się na krok w stronę macierzyństwa? Czy jest jeszcze szansa na odzyskanie miłości Bena? O tym wszystkim dowiecie się już  z lektury, do której zachęcam. Nie jest to ambitna lektura, ale jest coś takiego w tej książce prowokującego, wywołującego dyskusję, że myślę, iż warto poświęcić parę godzin na jej przeczytanie.

Ocena ogólna: 7,5/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.

środa, 21 września 2011

Recenzja: "Niektóre dziewczyny gryzą" - Chloe Neill

Opis wydawcy:
Właśnie zaczęłam nowe życie (po życiu). I już wisi ono na włosku…

Właśnie zostałam wampirem. I moje nowe życie balansuje na ostrzu kołka…
Życie Merit, studentki z Chicago, zmieniło się tej nocy, gdy zaatakował ją wampir.
Na szczęście spłoszył go inny krwiopijca.
Na nieszczęście - uznał, że najlepszym sposobem, żeby ją uratować, będzie zmienić ją w nieumarłą.
Teraz Merit musi służyć swojemu wybawcy, przywódcy wampirycznego klanu, który najwyraźniej miałby ochotę na coś więcej. Ale kiedy nagle objawia się jej zadziwiający talent posługiwania się śmiercionośną bronią, jej pan wyznacza jej inną rolę w świecie wampirów z Chicagolandu, w którym wkrótce poleje się krew...


Merit to dwudziestosiedmioletnia studentka. Jej życie jest dość poukładane. Ma wspaniałą przyjaciółkę, kochanego dziadka i beznadziejnych rodziców. Merit zostaje zaatakowana przez wampira. Śmierć prawie ją dopadła, jednak na ratunek przybywa je inny wampir, który niestety nie mając wyjścia, przemienia ją w wampira. Tak oto, Merit zaczyna zupełnie nowe, nocne, zębate życie.

Merit zostaje przemieniona przez samego Mistrza Domu Cadogan, co oznacza również jej przynależność do tego Domu, a także posłuszeństwo, lojalność i wierność swojemu Panu. Merit nie jest jednak skora do tego. Na samą myśl o służeniu Ethanowi dostaje drgawek. Dziewczyna nie ma jednak wyjścia. Albo będzie należeć do Cadogan, albo będzie outsiderem po wsze czasy... Jakby problemów było mało, Ethan wyraźnie pragnie Merit, równoczesnie jej nie darząc sympatią. I wzajemnie! I jak tu przeżyć tę zębatą przyszłość?

Sięgając po książkę, byłam absolutnie przekonana, że lektura będzie prześmieszna, przewciągająca i przewspaniała. Po tylu entuzjastycznych opiniach w Internecie będę chyba się wyróżniać, bo mam nieco inne odczucia po lekturze. 

Czytając miałam wieczne uczucie deja vu. I nic dziwnego! Dziewczyna, która okazuje się inna, wspaniała, silna itepe itede... W dodatku arogancka i wyszczekana (co akurat mnie cieszyło), ale i głupkowata (to jakoś mniej). Wampiry ujawniły się, więc ich obecność nie jest owiana tajemnicą. W dodatku oprócz wampirów mamy całą plejadę istot nadnaturalnych. Czyżby mała inspiracja serią o Sookie Stackhouse?

Fabuła jest taka sobie - to idealne określenie w moim odczuciu. Akcja się wlokła. Autorka długo wprowadza czytelnika w swój świat.Merit odkrywa uroki nowego życia, równocześnie godząc się na taki los. Widocznie autorka chciała to podkreślić, na czym ucierpiała akcja...

Merit to miła dziewczyna, choć niezbyt ją polubiłam. Moim zdaniem to taka nie wyróżniająca się bohaterka. Ciekawszą postacią jest Ethan, czterystuletni arogancki, przystojny wampir. Ethan drażnił mnie w paru kwestiach, np. tym, że pozwolił na zaloty innemu do Merit, mimo iż sam jej pragnie. Sama nie wiem, czy go lubię, czy nie. Póki co jest mi obojętny ze skłonnością do irytacji. Na uwagę zasługuje Morgan. Tak, to jest postać, dla której przeczytam drugą część.

Mamy kilka ciekawych zwrotów akcji, zabawne momenty, odzywki Merit, powstający trójkąt miłosny... Jednak spodziewałam się czegoś naprawdę WOW, czegoś porywającego i świeżego. Niestety. Czytanie dłużyło mi się, niekiedy czytałam na siłę. Sama jestem zaskoczona, przecież książka ma naprawdę dobre opinie. Może następna część okaże się lepsza? Dodatkowo wkurzało mnie ciągłe powtarzanie "jestem protektorem, blablabla". Irytowała mnie ta kwestia nieziemsko, do tego stopnia, że miałam ochotę zacząć wyrywać sobie włosy z nerwów.

Sam pomysł jest dobry, liczę, że autorka popisze się czymś w kolejnych częściach, a "Niektóre..." to tylko taki początek, zaledwie nawiązanie akcji. Liczę też na rozwinięcie kwestii Domów, trójkąta miłosnego i Ethana. Zatem wiele pracy jeszcze przed autorką.

Cały czas zastanawiam się jak mam ocenić tę książkę, bo mimo wad powieść ta jest "do przeczytania". Nie uważam jej za "must read", ale miłośnicy zębatych (o tak, to określenie często pada w książce, a ja już zaczynam to powtarzać) historii powinni być zadowoleni. Ja sama przeczytam kolejną część, jednakże bez oczekiwania z wypiekami na twarzy.


Ocena ogólna: 6/10 
i to wcale nie jest niska nota ;)

poniedziałek, 5 września 2011

Recenzja: "Mroczne szaleństwo" - Karen Marie Moning

Opis wydawcy:
Nazywam się MacKayla, w skrócie Mac. Jestem widzącą sidhe, tą, która widzi elfy. Z tą świadomością pogodziłam się dopiero niedawno i bardzo niechętnie. Moja filozofia jest bardzo prosta - każdy dzień, kiedy nikt nie próbuje mnie zabić, to dla mnie dobry dzień. Ostatnio nie było ich wiele. Szczególnie od czasu, gdy zaczął pękać mur dzielący świat ludzi i elfów. Z drugiej strony, od tego czasu żaden widzący sidhe nie miał dobrego dnia".
Kiedy siostra MacKayli została zamordowana, pozostała tylko jedna wskazówka dotycząca okoliczności jej śmierci - enigmatyczna wiadomość na poczcie głosowej Mac. Dziewczyna jedzie do Irlandii w poszukiwaniu odpowiedzi i wkrótce odkrywa, że stoi przed nią jeszcze większe wyzwanie - pozostanie przy życiu na tyle długo, by zapanować nad mocą, której istnienia nie była nawet świadoma - darem, który pozwala jej spojrzeć poza świat ludzi, w niebezpieczne dziedziny elfów...
Gdy Mac zagłębia się w tajemnicę śmierci siostry, każdy jej ruch śledzi mroczny, tajemniczy Jericho... a jednocześnie zbliża się do niej bezlitosny V`lane - elf, który sprawia, że seks staje się dla ludzkich kobiet uzależnieniem. Granica między światami zaczyna pękać, a prawdziwa misja Mac staje się oczywista - musi odnaleźć nieuchwytną Sinsar Dubh, zanim ktoś inny zdobędzie wszechpotężną Mroczną Księgę. Ponieważ ten, kto pierwszy do niej dotrze, zdobędzie całkowitą władzę nad oboma światami...

 MacKayla ma 22 lata. Jest naiwną, przesłodką, nieco dziecinną i kochająca nad życie róż amerykańską dziewczyną. Jej świat zdaje się być poukładany, do czasu gdy ginie jej siostra przebywająca w Irlandii. Cała rodzina tonie w rozpaczy, śledztwo utknęło w martwym punkcie. Odkrywa też , że jej siostra nagrała się jej na pocztę głosową. Zostawia dziwną informację, po namyśle MacKayla postanawia zakasać rękawy i "pomóc" w śledztwie.

Mimo sprzeciwu rodziców Mac ląduje w Irlandii i... sama nie wiem co robić. Nagle dziewczyna czuje, że coś jest nie tak. Widzi coś, czego nie powinna. A to co widzi, jest tak przerażające i okrutne... Zbiegiem okoliczności trafia do księgarni, należącej do Jericho. Właśnie od Jericho dowiaduje się, że ma dar. Mac jest widzącą sidhe, czyli widzi elfy. Doprawdy, tutaj elfy nie są łagodne i miłe, a lepiej dla Mac byłoby ich nie widzieć. Dziewczyna musi zaufać Jericho i stawić czoło mrocznym stworzeniom, a przede wszystkim wyjaśnić zagadkową śmierć siostry i pomścić ją, z wszelką cenę.

Główna bohaterka, nie jest typem bohaterki, którą lubię. Jednak, o dziwo, Mac uwielbiam. Co prawda, jest niekiedy słodką idiotką, ale ma też wiele pozytywnych cech, a widać, że dziewczyna dojrzewa. Jest zabawna i co najważniejsze - nie da sobie w kaszę dmuchać. Jej kompletnym przeciwieństwem jest Jericho - mój "number one" w tej serii. Jericho to mroczny typ samotnika. Jest pociągający, arogancki i niebezpieczny. Można łatwo się domyśleć, że ta dwójka niezbyt za sobą przepada.

Najmocniejszą zaletą książki oprócz wspaniale wykreowanego świata są dialogi. Odzywki pomiędzy Mac a Jericho są przeboskie, przypominają mi nieco odzywki między Kate i Curranem (Cykl Kate Daniels), choć może to nie ten poziom, to uważam, że fani cyklu Kate będą zachwyceni cyklem Mac.

Autorka wspaniale budzi napięcie. Tu nie ma mowy o nudzie, prawie cały czas coś się dzieje. To nie jest powieść, która skupia się tylko i wyłącznie na miłostkach. Mamy tu świetnie wyważoną akcję, fabuła osobiście mnie zadowala, a bohaterowie ogromnie się podobają. Opisy erotyczne wspaniale pobudzają wyobraźnię. To wszystko sprawia, że lektura jest wciągająca, intrygująca, ciekawa, no! Po prostu wspaniała!

Narracja pierwszoosobowa zdaje się chyba już nikogo nie dziwi, ot taka moda. Mimo, iż narrator (czyt. naiwne dziewczę) wzbudzał moją niechęć to muszę to przyznać - Nie wyobrażam sobie innego narratora. Zresztą jak tu dziewczyny nie lubić, skoro lubi czytać książki i muzykę Green Day. Przytoczę pewien cytat, który wywołał u mnie mega wielki uśmiech na twarzy, a po którym naprawdę polubiłam Mac.


"Wampiry? Błe. Są martwe. I to powinno wystarczyć. Podróże w czasie? Wolę podstawowe wygody od nieokrzesanego szkockiego górala o manierach jaskiniowca. Wilkołaki? Ludzie, to przecież głupota. Jaka kobieta chciałaby się spotykać z mężczyzną, którym rządzi jego wewnętrzny pies? A zresztą wszyscy mężczyźni tacy są, nawet bez genu lykantropii."


W życiu nie spodziewałam się po tej książce czegoś tak wspaniałego. Ta książka uwiodła mnie, oczarowała i rozkochała. Sama nie wiem kiedy skończyłam ją czytać. Już choruję na samą myśl dotrwania do października na kolejną część.

Bardzo, bardzo, ale to baaardzo polecam tę lekturę. Polecam z czystym sumieniem. Dawno tak dobrze nie bawiłam się czytając książkę z gatunku paranormal/urban. Gwarantuję dzikie wybuchy śmiechu i rozpaczliwie wyczekiwanie na kolejną część.


Ocena ogólna: 10/10!

środa, 31 sierpnia 2011

Recenzja: "Mroczne serce. Przeznaczeni" - Lee Monroe

Opis od wydawcy:
Zanurz się w świecie mrocznego romansu paranormalnego,
w którym czarująca bohaterka musi wybrać pomiędzy dwoma
niepokojąco kuszącymi możliwościami.

Jane Jonas, która niedługo skończy szesnaście lat, ma niepokojące powtarzające się sny. Pojawia się w nich tajemniczy chłopak i mówi jej, że są sobie przeznaczeni. Jej matka jest coraz bardziej zaniepokojona niebezpiecznymi nocnymi wędrówkami dziewczyny. Ale świat snów i rzeczywistość już niedługo się spotkają…
Gdy Jane zaprzyjaźni się z tajemniczym nowo przybyłym chłopakiem, niezmiernie interesującym blondynem, fascynującym i innym niż wszyscy, zapragnie go bardziej niż kogokolwiek… dopóki na jej drodze nie stanie towarzysz ze snów.
Dziewczyna musi wybrać jeden z dwóch światów –– ten znajomy, w którym pojawiła się romantyczna ekscytująca nuta lub ten drugi, mroczny i groźny, gdzie anioły, wilkołaki i czarujący nieznajomy starają się ją uwieść.



Jane to samotniczka. Nie ma przyjaciół, toteż swój wolny czas spędza w domu z rodziną. Nie chodzi do szkoły od jakiegoś czasu, z powodu smutnego i przykrego epizodu w przeszłości.. Dziewczyna uczy się w domu pod bacznym okiem mamy. Nudne życie, nieprawdaż? Nic nie wskazywało zmian, jednak od momentu dziwnego snu, w którym rzeczywistość miesza się ze snem nudne życie Jane staje się ekscytujące i zarazem niebezpieczne.

We śnie spotyka tajemniczego chłopaka, Luke'a... Oczywiście, do trójkąta brakuje nam jeszcze jednej osoby. Jane poznaje też nowego chłopaka w mieście, Evana, który wykazuje spore zainteresowanie naszą bohaterką. Każdy wydaje się interesujący, wspaniały, przystojny i tajemniczy. Kogo wybierze dziewczyna? Spokojnego Luka, czy może boskiego Evana?

Fabuła momentami przewidywalna, ale muszę przyznać, że momentami byłam zaskoczona jak potoczyła się akcja książki. Styl przyjemny, prosty, czyta się jednym tchem. Akcja bardzo spokojna, czasami aż za bardzo. Niekiedy dłużyła mi się. Człowiek czyta, czyta... a zanim dojdzie do kulminacyjnej sceny... koniec książki. Brakowało mi właśnie w tej książce ciągłej akcji. Może  jednak autorka zostawiła sobie lepszy pomysł na kontynuację? Oby, bo książka ma potencjał, a szkoda byłoby go zmarnować.

Plus dla autorki za stworzenie równoległego świata, w którym żyją nadnaturalne istoty. Ten świat wydał mi się taki prawdziwy, realny i... cudowny. Mam ogromną nadzieję, że w kontynuacji Pani Monroe rozwinie ten świat i będzie go więcej.

Bohaterowie w porządku. Podobali mi się zwłaszcza panowie, Luke i Evan. Obaj ciekawie nakreśleni, postacie wzbudzające ciekawość, a kartka za kartką coraz bardziej interesowały. Główna bohaterka natomiast nudziła mnie. Mało tego - nudziła, irytowała, wkurzała. Ta dziewczyna jest naiwna i tak okropnie "bezpłciowa", że aż boli. Ja takich bohaterek przecież nie lubię, no ale to kwestia gustu. I znowu mamy sytuację, że prosta dziewczyna, nie wiedzieć kompletnie czemu, wzbudza takie zainteresowanie u płci przeciwnej. Osobiście nie kupuję tego. Dodatkowo zastanawiam się, czy gdyby autorka zdecydowała się zamiast narracji pierwszoosobowej wprowadzić trzecioosobową, to czy inaczej spojrzałabym na postać Jane. Zapewne tak.

Na pierwszy rzut oka można uznać "Mroczne serce" za dzieło jakich wiele. Oczywiście. Mamy trójkąt miłosny? Mamy. Mamy tajemnicę, paranormalnych ludzi? A jakże. Skoro tak, czy warto sięgnąć po akurat tę książkę? Myślę, że tak, bo mimo minusów, potrafiła mnie wciągnąć w swój świat, a co najważniejsze jednak - z chęcią przeczytam drugą część. Polecam ją głównie dziewczynom zaczytujących się w takich książkach :)

Ocena ogólna: 7/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Mak Verlag, za co serdecznie dziękuję.


piątek, 26 sierpnia 2011

Recenzja: "Pretty Little Liars. Kłamczuchy" - Sara Shepard

Opis od wydawcy:
Alison, szkolna gwiazda, znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Rok później jej przyjaciółki: Emily, Aria, Spencer i Hanna, zaczynają otrzymywać niepokojące SMS-y. Ktoś zna sekrety, które chciały pogrzebać wraz z pamięcią o Ali. Jak wiele dziewczyny są w stanie po-
święcić, by prawda nie wyszła na jaw?

Sara Shepard jako nastolatka chciała być gwiazdą oper mydlanych, projektantką klocków Lego lub genetykiem. Inspiracją bestsellerowych powieści z serii  Pretty Little Liars oraz The Lying Game stały się  
jej wspomnienia z czasów szkolnych. Na podstawie książki powstał serial Pretty Little Liars, który już w sierpniu pojawi się w jednej z polskich  stacji. W USA pierwszy odcinek serialu zebrał
najwięcej widzów w historii telewizji ABC Family (wydawcy popularnego serialu Lost. Zagubieni).



Chyba w każdej szkole jest dziewczyna, której wszyscy zazdroszczą urody i popularności. Taka jest właśnie śliczna Alison. Dziewczyna stanowi paczkę z czterema dziewczynami, Alison, Aria, Spencer, Emily i Hanna. Dziewczyny łączy wspólny sekret, który lepiej, żeby nigdy nie wyszedł na jaw. Zdaje się też, że taka grupka przyjaciółek zwierza się sobie ze wszystkich sekretów. Czy na pewno?
Podczas jednej z imprez znika Alison... i już nie wraca. Dziewczyna jakby rozpłynęła się w powietrzu. Od tamtego wieczoru mijają trzy lata. Trzy lata bez Alison. Dziewczyny nie stanowią już paczki przyjaciółek. Ich drogi się rozchodzą, każda ma teraz swoje własne życie. I swój własny sekret...

Podczas trzech lat dziewczyny zmieniają się nie do poznania.
Aria wraca do Rosewood z Islandii. Spędziła tam z rodziną 3 lata. Kiedyś miała kolczyk w nosie i różowe pasemka, dziś już jest to tylko wspomnieniem. Teraz Aria ma swój własny styl. Hanna niegdyś była "pączusiem", dziś jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Jest śliczna, superzgrabna i pewna siebie. Spencer osiągnęła zdaje się apogeum w swojej perfekcyjności. Jest genialna, wręcz wybitna i za wszelką cenę chce przebić w perfekcji swoją siostrę Melissę. Natomiast Emily to sportsmenka. Jest normalną i wrażliwą dziewczyną, która musi odkryć siebie...

Dziewczyny nie spędzają ze sobą czasu, rzadko też kiedy zamieniają ze sobą parę słów. Jednak gdy tajemniczy/a A. rozsyła do dziewczyn smsy i maile, zawierające ich sekrety, o których wiedziała tylko Alison, życie w Rosewood przestaje być spokojne.

Dzięki narracji trzecioosobowej możemy poznać każdą z dziewczyn. Każdy rozdział jest poświęcony jednej z nich. Tych bohaterek nie da się nie polubić. Każda jest zupełnie inna i z każdą można się utożsamić. Postacie nie są płaskie.

Mogłoby się wydawać, że oglądając serial nie ma potrzeby zabierać się za książkę, bo niby po co? A  jednak warto. Książka a serial się różnią. Niektóre wątki są zupełnie inaczej poprowadzone, toteż nie ma uczucia znużenia. Dodatkowo zupełnie inaczej odbieram postacie w serialu a w książce. W książce moją ulubioną bohaterką jest Spencer, natomiast w serialu to Arię polubiłam od początku.

Książka ma niesamowity klimat tajemniczości jak na książkę dla młodzieży. A tajemnicze zniknięcie Alison nie daje mi spokoju. Wciąż rozmyślam co się  nią stało. I najważniejsze - kim u licha jest A.?! Tutaj niemal każdy jest podejrzany. To nie jakieś zwykłe tam "czytadło". To świetna pozycja na wieczór dla każdego, bez względu na wiek. Nie ma tutaj pustych tekstów i sytuacji znanych mi choćby z "plotkary". Bohaterki bowiem mają problemy, z którymi boryka się każda nastolatka (i nie tylko). Mamy tutaj wszystko, a każda z czytelniczek znajdzie tu coś dla siebie.

Gwarantuję, że książka jak i serial wciągną Cię. Grzechem byłoby nie przeczytać tej książki. To lekka i przyjemna lekturka, do której pewnie jeszcze nieraz wrócę. Jedynym dużym minusem jest to, że jest taka krótka! Na szczęście już niebawem kontynuacja ;)
Ocena ogólna: 8,5/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.

środa, 10 sierpnia 2011

Recenzja: "Istota cienia" - Susanne Rauchhaus

Opis wydawcy:
Młoda artystka Kira, stoi przed dużym wyzwaniem. Otrzymała propozycję odrestaurowania fresku, który znajduje się w pewnej starej posiadłości. Tam poznaje zagadkowych gospodarzy. Cyriel jest jednym z nich, ale dlaczego młody i atrakcyjny mężczyzna zachowuje się tak odpychająco? Skąd pochodzą cienie, które widzi Kira? Skąd odgłosy, które słyszy podczas swojej pracy? W Kirze wzbudza to pewne podejrzenia. Z czasem jednak zaczyna rozumieć, że została wciągnięta w pułapkę domu pełnego cieni.




Kira, bohaterka tejże książki, to młoda dziewczyna, która zmaga się z tajemniczą samobójczą śmiercią ojca i problemami finansowymi. Sytuacja nie jest wesoła. Dziewczyna wyprzedaje rodzinne rzeczy by mieć za co opłacić mieszkanie i wymarzone studia. W ten sposób poznaje mężczyznę, który podaje się za znajomego jej ojca. Zaprasza ją do swojej posiadłości i proponuje jej pracę przy odnowieniu pewnego obrazu. Kira zachęcona wizją niemałego zarobku, oczywiście się zgadza. 

Po przybyciu na miejsce, poznaje dość dziwną rodzinę, malarkę Annę, która również ma za zadanie "poprawić" fresk. Pomagać dziewczynom ma Cyriel, dość ponury chłopak, do którego wzdycha Anna. Cyriel i Kira niespecjalnie za sobą przepadają.  A skoro o fresku już wspomniałam... Obraz ten jest w piwnicy i również tam mają trwać prace, wśród ciemności. I tu cała sprawa jest niezwykle tajemnicza i mroczna. Tajemniczy jest fresk w piwnicy, który ma pewne elementy kompletnie nie pasujące do siebie. Tajemnicza jest rodzina, jak i cały dom, który skrywa, zapewne nie jedną, przerażającą tajemnicę. Jakie będzie rozwiązanie? Kim bądź czym jest tytułowa Istota Cienia? I co jeśli samobójcza śmierć ojca dziewczyny nie jest do końca jasna?

Jest! W końcu książka, gdzie nie mamy wampirów, łaków, wiedźm i innych podobnych postaci. Mamy za to tajemniczą i ciekawą historię o cieniach. Urozmaiceniem jest podwójna (początkowo) narracja - pierwszoosobowa z punktu widzenia Kiry i trzecioosobowa z punktu widzenia tajemniczej dziewczyny...

Główna bohaterka to postać, którą lubi się od samego początku. To normalna, niezależna, odważna i rozważna dziewczyna z ciętym językiem. Jej humor i odzywki wywoływały u mnie co chwilę uśmiech na twarzy. Cyriel z początku ponury, oschły, słowem nieprzyjemny, z czasem pokazał się z dobrej strony. Pozostali mieszkańcy to dość intrygujące postacie. Tego nie da się opisać, to po prostu trzeba przeczytać.

"Istota Cienia" to książka interesująca, wciągająca i na szczęście trzymająca w napięciu. Dawno nie wczytałam się tak mocno w młodzieżówkę. Fakt, że akcja rozwija się dość pomału, stopniowo, jednak kartka za kartką, strona po stronie... akcja brnie do przodu, coraz szybciej i szybciej, aż nagle orientujemy się, że to już koniec. A koniec? Satysfakcjonujący. 

Niezmiernie podobała mi się jak autorka podkreśliła atmosferę domu. Ten klimat, ta tajemniczość działały na moją wyobraźnię. Ciekawa jestem kolejnych dzieł autorki. Mam nadzieję, że pojawią się w języku polskim.
Dodatkowo plusem jest to, że książka ta nie ma kontynuacji, jest zamkniętą historią. W sam raz dla znudzonych ciągnącymi się w nieskończoność seriami czytelników. Pozycja ta zasługuje na cień uwagi. Wróć! Pozycja ta zasługuje na pełnię uwagi, nie tylko jej cień. Lepiej nie zadzierać z cieniami...

Polecam!

Ocena ogólna: 8/10

Książkę dostałam od Oficyny Wydawniczej Foka, za co serdecznie dziękuję.

środa, 3 sierpnia 2011

Opinia: "Dziewczyna w czerwonej pelerynie"/reż. C. Hardwicke

Dziś luźna, krótka i zwięzła opinia filmu, który miałam okazję obejrzeć wczorajszego wieczoru :)

Akcja filmu osadzona jest w średniowiecznej wiosce położonej gdzieś na skraju lasu. Mieszkańcy żyją w ciągłym strachu przed wilkiem...
Valerie, piękna dziewczyna, jest zakochana w przystojnym (kto miał wątpliwości) drwalu, swoim przyjacielu z dzieciństwa. I z wzajemnością. Niestety rodzice dziewczyny już wybrali dla niej męża. Młodzi kochankowie planują ucieczkę... Niestety, wilk zabija siostrę dziewczyny, co rozpoczyna całą serię zdarzeń. Do wioski przybywa ojciec Salomon, który ma za zadanie zabić wilka. Co jeśli wilkiem jest jeden z mieszkańców?

Zacznę od plusów filmu. Przebardzo podoba mi się wizualnie ten film. Jest pięknie. Ten klimat to coś wspaniałego. Płatki śniegu, czerwona peleryna na tle białego puchu, nocne scenerie... Do tego muzyka bardzo dobrze wpasowująca się w klimat tejże baśni. Spodobał mi się zwłaszcza utwór "Wolf" Fever Ray, który wpadł mi zresztą w ucho już w trailerach.

Film z pozoru wydaje się przewidywalny. Owszem, ale cały czas zastanawiałam się kto jest u licha tym wilkiem. Poszlaki bez przerwy się zmieniały, co chwilę podejrzewałam inne osoby. Jednak oprócz wątku wilka, pozostałe wątki mało zaskakujące, co nie uważam za wadę.

Czego mi brakowało zatem? Tej "chemii" między kochankami. Jak mamę kocham, nic między nimi się nie działo, mimo ładnych scen. Jednak nie kupiłam tego. Gra aktorska pozostawia też wiele do życzenia. Wyjątkowo spodobał mi się odtwórca roli Henrego - Max Irons. Będę obserwować jego poczynania aktorskie. Amandę Seyfried bardzo lubię, jednak tutaj nie specjalnie mnie urzekła.


Co raz gdy widziałam "śnieżną scenę" to momentalnie marzłam. Serio, charakteryzatorzy mogli się bardziej postarać a aktorzy udawać, że im zimno w tych lekkich ubrankach. Ale to taki szczegół.

Czy mimo wszystko warto ten film polecić? Jak najbardziej. Miło się ogląda. To naprawdę lekki film z baśniową nutą i fantastycznym klimatem. Pewnie jeszcze zechcę wrócić do tego ciekawego świata ;)

Ocena ogólna: 7/10



A jak Wam przypadł do gustu ten film? :)

środa, 27 lipca 2011

Recenzja: "Zew nocy. Całując grzech" - Keri Arthur

Opis od wydawcy:
Kiedy Riley budzi się naga i cała we krwi w nieznanym miejscu, jedyne co wie, to że musi uciekać. Nie pamięta ostatniego tygodnia, nie ma pojęcia gdzie jest i co się z nią działo, ani najważniejsze…kto jej to zrobił.  Aby przeżyć uwalnia przetrzymywanego w laboratorium Kade’a -  który, o zgrozo!, jest jednym z najseksowniejszych zmiennokształtnym jakiego widziała.
Po raz drugi, wbrew sobie, zostaje wplątana w niebezpieczne śledztwo Departamentu Innych Ras, ponieważ w jej żyłach płynie sekret, dzięki któremu Riley jest wyjątkowo cenna …Otoczona przez zaborczych i zazdrosnych kochanków z których każdy ma wobec niej jakieś zamiary, nie w każdym jednak przypadku miłosne oraz wrogów, których ciężko odróżnić od przyjaciół, Riley wie, że nie uniknie kłopotów.
 Gdyby tylko mogła przetrwać swoje własne, niebezpieczne pragnienia…
"Całując grzech" jest drugą z dziewięciu książek o Riley Jenson z bestsellerowego cyklu ZEW NOCY.


Ciąg dalszy przygód Riley w jej pełnym seksu, grzechu i namiętności świecie.

Riley budzi się w dziwnym miejscu, cała we krwi. Na domiar złego nie pamięta nic z przeciągu ostatniego tygodnia. Obok leży martwy facet... Riley wie, że musi się stąd ewakuować i to możliwie jak najszybciej. W ucieczce pomaga jej pewien zmiennokształtny, Kade, do którego oczywiście nasza Riley poczuła "miętę". Ucieczka, choć pełna niebezpiecznych niuansów, zakończyła się powodzeniem. Z pomocą uciekinierom przybywa Jack i Rhoan a także... Quinn, który chce reanimować swój związek z Riley....Faceci, któż ich zrozumie.

Riley nie ma czasu na nudę. Okazuje się, że może zajść w upragnioną ciążę, a jej były kochanek chce ten fakt wykorzystać. W jej życiu pojawia się też tajemniczy i władczy alfa... Sprawa klonowania przybiera na sile, a intrygi wokół tej sprawy rosną... Komu można zaufać? Czy moja ulubiona parka, czyli Riley i Quinn, będą razem, mimo przeciwieństw? Wszak wilkołaki mają swoje potrzeby i pragnienia, które należy zaspokajać. Ach, Riley!

Przed przystąpieniem do lektury mocno się zastanawiałam czy w życiu Riley jest miejsce na odrobinę spokoju... Otóż nie! W jej i tak już skomplikowanym życiu, wciąż się dzieje, i to jak! Wciąż jest namiętnie, tajemniczo, mrocznie i... ciekawie. Seks jest, a jakże, jednak autorka jakby przystopowała z nim, co wypada na plus dla książki. Byłam przekonana, że autorka w kolejnych książkach będzie umieszczać akcje w czasie gorączki księżycowej i tu zostałam zaskoczona, pozytywnie zaskoczona. Nie ubywa jednak wielbicieli naszej wilkołaczycy, mam wrażenie, że jest ich coraz więcej...

Bardzo cieszy mnie fakt pojawienia się fantastycznej postaci, mianowicie Kellana, który jest jedną z póki co lepszych bohaterów tej serii. Quinn ma konkurencję i dzięki temu, rywalizacja o względy naszej wilkołaczycy będzie gorąca. Skoro już wspomniałam Riley... Dziewczyna jakoś mnie irytowała mnie w tej części. Była taka irytująca niekiedy. Jednak koniec końców, jest to też bohaterka, która nie da sobie w kaszę dmuchać. Jest odważna, pewna siebie, a ja przecież takie bohaterki lubię.

Wciąż czyta się dobrze. Momentami książka potrafiła mnie nieźle zaskoczyć i wciągnąć tak, że zapominałam o otaczającym mnie świecie (obowiązkach). I z nieukrywaną ciekawością oczekuję podobnych wrażeń z kolejnej części przygód Riley, choć muszę przyznać, że ciut bardziej podobała mi się pierwsza część.

Zanurz się czytelniczko w ten namiętny świat istot nocy, bo... warto. Jest to jedna z tych serii, którą z chęcią polecam. W końcu książka, którą czytam z wypiekami na twarzy i wciąż mi mało. Mam jednak nadzieję, że poziom książki wraz z kolejnymi częściami nie będzie spadał. Pytanie tylko kiedy kolejna część? Kiedy ukaże się na horyzoncie? Ktoś wie?


Ocena ogólna: 8,5/10


Książkę dostałam od Instytutu Wydawniczego Erica, za co serdecznie dziękuję!



niedziela, 24 lipca 2011

Recenzja: "Akademia Mroku. Wybrańcy losu" - Gabriella Poole

Opis wydawcy:
„Prawdziwi absolwenci Akademii  łapią życie za gardło, Cassandro! Pamiętaj o tym”.
Elitarna akademia co semestr przenosi się do nowego egzotycznego miasta, uczniowie są nieprawdo­podobnie piękni, wyrafinowani i bogaci. A im więcej nowa stypendystka Cassie Bell dowiaduje się o szkole, tym bardziej jest ciekawa.
Jakich mrocznych sekretów strzegą Wybrani – grupka uprzywilejowanych uczniów, którzy trzymają wszystkich na dystans? Kim jest tajemniczy chłopak krążący nocami po szkolnych korytarzach? I co tak naprawdę wydarzyło się rok wcześniej, kiedy ostatnia stypendystka zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach?
Cassie odkryje, że niebezpiecznie jest wiedzieć zbyt mało, ale za dużo wiedzy może zabić…
„Będziesz gotowa umrzeć, żeby zostać Wybraną”


Kolejna już książka na polskim rynku ze szkolną akcją, "mrocznym" klimatem, intrygami, tajemnicami i... oczywiście miłostkami. Zabierając się za tę lekturę, byłam pełna obaw i uprzedzeń. Czy słusznie?

Cassandra dostaje stypendium do prestiżowej szkoły, Akademii Darke'a, która co semestr zmienia swoje miejsce, podróżując po świecie. Akademia ta to na pozór zwyczajna szkoła o podwyższonej randze, gdzie większość uczniów stanowi bogata i rozkapryszona młodzież. Cassie stanowi ich przeciwieństwo. Dodatkowo w szkole rządzi elitarna grupka uczniów, a wstęp do nich jest niezwykle utrudniony, wręcz niemożliwy. W mrocznej przeszłości szkoły są też odnotowane tragiczne wypadki wśród stypendystów. Cassie jak na ciekawską osobę przystało, zaczyna interesować się tajemnicami szkoły, co może doprowadzić do przykrego finiszu...

Nie jest to książka jakoś wybijająca się spośród innych, podobnych tematycznie. Czyta się szybko, mimo niedociągnięć w postaci dialogów, które są w tym przypadku dziwnie sztywne, bez emocji. I najgorsze - zakończenie książki przerwane w najciekawszym momencie, praktycznie w połowie dobrej akcji. Czy książka zaciekawiła mnie a tyle by sięgnąć po kolejną część? A czemu nie? Na pewno sięgnę, choćby po to, by sprawdzić, jak autorka poradzi sobie z rozwojem akcji.

Nie polubiłam głównej bohaterki która mnie irytowała przez większość książki. Pozostali bohaterowie bez rewelacji, choć jest kilka "typów", które zwróciły moją uwagę. 

Sam wątek paranormalny jest naprawdę ciekawy. Niestety za nic w świecie nie zdradzę szczegółów, a miejcie tę radość z odkrywania tajemnic Akademii Mroku. Natomiast najsłabszą stroną książki, oczywiście moim zdaniem, jest wątek miłosny. Autorka nie przyłożyła się do niego. Wątek ten jest średni, mało rozwinięty i absolutnie nie ciekawy.

Akcja rozwija się stopniowo, z początku niewiele się dzieje. Im bliżej końca tym ciekawiej. Sama fabuła przewidywalna i w większości autorka leciała po schematach, co wywoływało u mnie niekiedy głośny ziew, dlatego polecam tę lekturkę osobom nie wymagającym i przede wszystkim miłośnikom takich tematów.

Ocena ogólna: 5,5/10

Książkę dostałam od Wydawnictwa Mak Verlag, za co serdecznie dziękuję!

czwartek, 21 lipca 2011

Recenzja: "Ukąszenie pająka" - Jennifer Estep

Opis wydawcy:
Mam na imię Gin i zabijam ludzi.
Mówią o mnie Pająk. Jestem najgroźniejszym płatnym zabójcą na Południu – o ile akurat nie smażę najlepszych w Ashland smakołyków z grilla. Mam moc Kamienia i słyszę wszystko, poczynając od szeptu żwiru pod nogami po pomruki Appalachów nad głową. Magia Lodu także mi się przydaje – pozwala w kluczowym momencie wyczarować nóż. Ale w pracy nie posługuję się magią, chyba że już naprawdę nie mam innego wyjścia. Powiedzmy, że to duma zawodowa.
A teraz ktoś, kto włada magią Powietrza, oszukał mnie i brutalnie, okrutnie zamordował mojego łącznika. Pragnę zemsty. I zabiję każdego, kto stanie mi na drodze, nieważne, dobry czy zły. Owszem, jestem ładna, ale to nie zmienia faktu, że jestem też zła. I właśnie dlatego mam problem, gdy zabójczo przystojny detektyw Donovan Maine zgodził się mi pomóc. Ostatnie, czego mi trzeba, gdy zmagam się z magią potężniejszą niż moja, to coś, co odwraca moją uwagę. Zwłaszcza że Donovan, podobnie jak mój wróg, pragnie zobaczyć mnie martwą.



Gin to płatna zabójczyni. Warto dodać, że najlepsza w swoim fachu. Zwą ją Pająkiem. Ponadto, włada mocą Kamienia i Lodu. Jej życie było dość uporządkowane, do czasu gdy dostaje nowe zlecenie, które jak się okazuje, nie jest tak łatwe w wykonaniu. Co gorsze, owe zadanie to pułapka. Komuś bardzo zależało, żeby pozbyć się naszego Pająka. Przyjaciel i zarówno szef Gin traci przez to życie, a bohaterka za wszelką cenę pragnie pomścić jego śmierć. Pomocny może okazać się syn ofiary a także pewnie przystojny policjant, który również zostaje wciągnięty w mroczne intrygi.

Wypatruję tej książki od dawna, z nadzieją patrzyłam w zapowiedzi, czy któreś wydawnictwo się nie zlitowało. Dziś jestem już po lekturze i muszę przyznać, że warto było czekać. Książka jest świetna. Przede wszystkim bardzo podobał mi się początkowy mocny akcent i szybkie wprowadzenie akcji. Styl autorki przyjemny, czyta się szybciutko. Książka pełna jest dość brutalnych opisów, a same opisy walk pełne akcji i dynamiki.

Główną zaletą całej książki jest świetnie wykreowany świat, w tym przypadku miasto, Ashland. Achland, to zepsute miasto, pełne korupcji, gdzie nie wiadomo kto jest tym dobrym, a kto złym. Władzę ma tylko pieniądz. Ashland zamieszkują paranormalne stworzenia, jak na przykład wampiry, wilkołaki, krasnoludy itp.
Dodatkowo zaciekawiła mnie przeszłość Gin i całe te moce żywiołów. Oczekuję w następnych częściach rozwinięcia tych wątków.

Miłośnicy miłosnych uniesień i pikantnych bądź romantycznych opisów mogą czuć się nieco zawiedzeni, bo choć mamy tu zajawki "czegoś większego" to i tak mało. Relacje między Gin i Caine'm są... niestety, bez większego ognia i polotu. To typowe urban fantasy, gdzie przeważa magia nad miłością. I dobrze, takich serii właśnie mi brak.

Gin to niezależna, brutalna, ale i świadoma swego wyglądu kobieta. Narracja jest z jej punktu widzenia i niestety, ale momentami miałam jej dosyć. Otóż, Gin jest zbyt pewna siebie, swojego wyglądu itp. Nie jest to wada, a skąd! Ale niekiedy miałam tego serdecznie dość. Pozostali bohaterowie są natomiast do polubienia. Moim ulubieńcem jest niezaprzeczalnie wspaniały Finn. Bez niego książka dużo by straciła.

Fabuła jest niekiedy przewidywalna, ale nie nudna. "Ukąszenie pająka" to lektura ciekawa. Mnie osobiście wciągnęła od pierwszych stron, co jest ostatnio sporym wyczynem, bo gdy wracam z pracy to marzę tylko łóżku i telewizorze. W sam raz na lekturę po męczących 8 godzinach w pracy. Mało tego! Przygody Pająka tak mnie zainteresowały, że już w tej chwili chcę poznać ciąg dalszy, a samo zakończenie okrutnie zaciekawia. Seria ma potencjał i mam nadzieję, że autorka go nie zmarnuje, a każda kolejna część będzie tylko lepsza.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Dwójka Bez Sternika, za co serdecznie dziękuję.



P.S. Aaaa! Wróciłam w końcu :) Już po ślubie, po ciągnącym się w nieskończoność remoncie... Wracam, mam pełno zaległości, które mam nadzieję raz dwa nadrobię :D

czwartek, 23 czerwca 2011

Recenzja: "Lucian" - Isabel Abedi

Opis wydawcy:
- Czy przyszło ci kiedyś do głowy, że Lucian może… nie być człowiekiem?
Spuściłam wzrok.
- Nie - wyszeptałam. Pomyślałam jednak: "Tak".

Lucian nie ma przeszłości. Ma za to niepokojące sny – o nieznanej, ale bardzo mu drogiej dziewczynie. Rebeka od pierwszego spotkania czuje, że coś ją ciągnie do tego dziwnego chłopaka. Oboje rozpaczliwie próbują uwolnić się od siebie, lecz łącząca ich więź okazuje się zbyt silna. Zresztą czy na pewno tego właśnie pragną?

Przejmująca opowieść o przeznaczeniu, miłości i poświęceniu. Po prostu magiczna.




Biorąc tę powieść do ręki, myślałam "no, kolejna taka sama fabuła o zwykłej nastolatce i niezwykłym przystojniaku". Jakże duże było moje zdziwienie, że jednak się pomyliłam, więc niech Was nie zwiedzie opis...

Rebeka, główna bohaterka, ma dość ciekawą rodzinę. Jej matka jest lesbijką i razem z partnerką życiową "Wróbelkiem" wychowują Rebekę. Ojciec dziewczyny mieszka w Ameryce ze swoją nową rodziną. Oryginalnie, nieprawdaż? Matka dziewczyny i ojciec są przyjaciółmi praktycznie od zawsze. Janne pragnęła dziecka, więc jej przyjaciel spełnił to marzenie. W ten sposób na świat przyszła nasza bohaterka. Przyznam, że podoba mi się rodzina Rebeki. Jest tu wszechobecna miłość, wspólne spędzanie czasu, tolerancja, czyli to czego często brak w "domowym ognisku".

Pewnego dnia spokojny i poukładany świat Rebeki burzy się. W środku nocy widzi przez okno swego pokoju opartego o latarnię tajemniczego chłopaka. Dziewczynę w niewytłumaczalny sposób ciągnie do niego. Każde ich spotkanie jest zaskakujące. I cały czas razem z główną bohaterką zadajemy pytanie: "kim on, u licha, jest?!". Rozwiązanie będzie zaskakujące, to na pewno.

Będę szczera. Początek książki mnie nużył, parę razy odstawiałam książkę na półkę, aż się wciągnęłam. W pewnym momencie nie potrafiłam się oderwać od lektury. Wciągająca i przejmująca książka z barwnymi i sympatycznymi bohaterami. Nie jest to kolejna książka powielająca znane już nam schematy i wątki. To powieść dość oryginalna. Przede wszystkim akcja nie toczy się w Ameryce, tylko w sąsiednich Niemczech. Ile można czytać o amerykańskich nastolatkach i ich problemach?

Niestety, czytając miałam wrażenie, że niektóre opisy były kompletnie niepotrzebne i zbędne. Mimo tego, nie przekreślam książki, tylko mocno zachęcam do sięgnięcia po nią i otworzenie się na inne doznania, które towarzyszyły nam podczas czytania niekiedy nudnych paranormalnych historyjek. Mam nadzieję, że Wasze wrażenia z lektury będą podobne o moich. Nie, to za mało. Ja w to wierzę. To nie taki zwykły paranormal, to coś więcej. Myślę, że nawet przeciwnicy paranormali mogą się zasmakować w tej historii, chłonąc nieprzerwanie słowa.

Ocena ogólna: 9/10

środa, 15 czerwca 2011

Recenzja: "Anioły stąd odeszły" - Heidi Hassenmuller

Opis wydawcy:
Wraz ze śmiercią babci Birgit umarła również miłość. Teraz to rozumiała. A jeśli anioły w ogóle istnieją, to babcia była jej aniołem. Kochała ją. Szkoda, że nie została jej aniołem stróżem.
Ciocia Renata wierzyła w anioła stróża. Czasami, jak powiedziała, czuła nawet muśnięcie jego skrzydeł. Pięknie!
Jeśli człowiek wierzy w anioły, to może również wierzyć w to, że jest chroniony. Że istnieje ktoś, kto w ostatniej chwili przeszkodzi mu wskoczyć pod nadjeżdżający pociąg. Że anioł stróż wyjmie innym z ust złe słowa i te prysną niczym bańka mydlana. Taki anioł mógłby również w decydującym momencie wyjąć człowiekowi z ręki bombę.”. 
Wyjątkowo poruszająca książka. Autorka w zaskakujący sposób ukazuje brak tolerancji wśród młodzieży. Każdego dnia na naszych oczach dyskryminuje się albo zabija ludzi z powodu ich odmienności. Życie szybko zweryfikuje takie postępowanie, a nienawiść zrodzi tylko nienawiść.


Merel całe życie uważała, że została adoptowana. Nie czuła się kochana przez własnego ojca. Ojciec jest bardzo surowy, wręcz można stwierdzić, że nie potrafi okazywać uczuć. Matka natomiast poddaje się mężowi. Niby ma własne zdanie, ale nie ma żadnego wpływu na zachowanie męża. Żyje w jego cieniu. Na szczęście dziewczyna ma swoje przyjaciółki, do czasu...

Bohaterka odkrywa na swoim ciele niepokojące łuszczenie, a skóra swędzi coraz bardziej. Z czasem skóra zaczyna pękać i krwawić, na co jej "oddane" przyjaciółki reagują ze wstrętem. Odrzucają dziewczynę, podobnie jak cała szkoła. Wszyscy brzydzą się dziewczyny. Merel cierpi na neurodermit, chorobę skóry, która nie jest absolutnie zakaźna, tylko dziedziczna. Dawni koledzy i koleżanki zaczynają ją prześladować i dokuczać na każdym kroku. W dodatku ojciec dziewczyny doszukuje się podobieństw do swojej siostry...

To naprawdę przejmująca książka o braku tolerancji i akceptacji. Problem ten dotyczy też rasizmu, homoseksualizmu... Ludzie są bardzo nietolerancyjni i autorka pokazała jak osoba prześladowana i poniżana może zostać zniszczona psychicznie. Merel przeszła piekło, w nikim nie znalazła oparcia, ani w matce, ani w siostrze. Była zdana sama na siebie. Starała się odgrodzić od tego wszystkiego niewidzialnym murem, ale mur też z czasem zaczął pękać... Jedynym "światełkiem" były odwiedziny u jej ciotki, z którą nawiązała nić porozumienia. Niestety, ojcu Merel nie podoba się ta zażyłość...

Kolejna książka o dość trudnej tematyce. Ludzie zawsze byli mało tolerancyjni. przy tym też złośliwi. Czytając tę książkę miałam nieraz łzy w oczach. Absolutnie wzruszająca pozycja, po którą warto sięgnąć. Ja tym samym wiem, że z chęcią sięgnę po inne książki Pani Heidi. Podoba mi się jej sposób poruszania tej ważnej i trudnej tematyki w książkach przeznaczonych dla młodszych czytelników. Warto zaznajomić się z dziełami Hassenmuller. Jak dla mnie autorka to mistrzyni w pisaniu książek o trudnych tematach.

Ocena ogólna: 9/10

Książkę dostałam od Oficyny Wydawniczej Foka, za co serdecznie dziękuję.



wtorek, 14 czerwca 2011

Recenzja: "Fałszywa miłość" - Heidi Hassenmuller

Opis wydawcy:
Piętnastoletnia Jo jest zrozpaczona. Nie dość, że rodzice się rozstają, to jeszcze razem z mamą musi wyjechać z Hamburga do Emmerich, małego miasteczka położonego w pobliżu niemiecko-holenderskiej granicy. Dla nastolatki to prawdziwa katastrofa! Dziewczyna tęskni nie tylko za swoją przyjaciółką, ale także za markowymi sklepami. Dobrze, że zostanie przynajmniej szybko zaakceptowana przez nową klasę, poza tym zaprzyjaźni się z nieco starszą Lisą, która właśnie spotkała mężczyznę swojego życia. 

Tiesto ma ponad dwadzieścia lat i rozpieszcza Lisę luksusowymi prezentami. Jo trochę jej zazdrości, ale niebawem poznaje malarza o imieniu Rene. Od razu świetnie się ze sobą rozumieją i dziewczyna zaczyna widzieć wszystko w różowych kolorach. 

Ich szczęście szybko zostaje jednak zmącone. Rene ma problemy ze swoim zleceniodawcą, dlatego prosi Jo, aby była możliwie jak najbardziej "miła" dla obleśnego Jana Lannerta. Przyjaciółka spełnia jego życzenie, ale budzi się w niej nieufność. I kiedy Lisa opowiada potem koleżance o swoich przeżyciach z Tiesto, ta postanawia wyciągnąć wnioski


 O takich historiach się słyszy. Każdego przerażają, zadziwiają, szokują... Tak samo zszokowała mnie ta książka. Naiwność dziewczyn, pogoń za łatwymi pieniędzmi, zaślepienie. To straszne, jak pragnienie kochania i bycia kochanym potrafi oślepić.

Rodzice Jo się rozwodzą. Dziewczyna wraz z matką wyprowadza się do małego miasteczka. Nowe miasto, nowa szkoła, nowi znajomi..., a w dodatku nowe, zdecydowanie niższe kieszonkowe. Jo dorabia roznosząc ulotki by zdobyć pieniądze na markowe ciuchy.
Drugą bohaterką, jest niewiele starsza Lisa. Osiemnastoletnia dziewczyna, która rozpoczyna praktykę w drogerii. Lisa to piękna młoda kobieta. Jest świadoma swojej urody, często też jej matka powtarza, że jej kapitałem jest uroda, a Lisa chce to wykorzystać. Lisa ma nadzieję na spotkanie bogatego i przystojnego mężczyznę swoich marzeń, który wyrwie ją z biedy.

Obie dziewczyny spotykają mężczyzn, do których oczywiście wzdychają. Jak się później okazuje, mężczyznom niekoniecznie zależy na ich miłości, a na ich ciałach. I Tiesto, i Renee, owinęli sobie dziewczyny wokół palca, a te spełniają ich "prośby". Czy w porę spadną im klapki z oczu?

Przerażająca historia, która może i nawet powinna być przestrogą dla młodych dziewczyn. To książka o nieodpowiedzialnych decyzjach i jeszcze gorszych konsekwencjach. Heidi ukazuje jak miłość potrafi być ślepa, a osoba dominująca w związku może łatwo wyciągać korzyści.
W tej powieści brakowało mi jedynie, choćby krótkiej wzmianki o rodzącej się przyjaźni dziewczyn. Choć z drugiej strony nie to było ważną stroną tej książki. Bohaterek nie darzę sympatią. Ich po prostu nie da się lubić. Ogółem przerażają mnie tak zaślepione dziewczyny.

Jak potoczą się losy dziewczyn? Czy jest dla nich szansa i czy w porę oprzytomnieją? Czy naprawdę tak trudno rozpoznać prawdziwą miłość? O tym przekonacie się już z książki. Myślę, że warto sięgnąć po książki o takiej tematyce. Tematyka książki zmusza do przemyśleń. Świetna lektura dla dziewczyn wkraczających w dorosłość i ich matek.

Ocena ogólna: 8/10

Książkę dostałam od Oficyny Wydawniczej Foka, za co serdecznie dziękuję.


O mnie w 10 punktach

Zostałam wytypowana przez Tirindeth do zabawy, której celem jest ujawnienie swoich 10 tajemnic.
Będzie ciężko, ale próbujemy :)


1. Urodziłam się na Śląsku w Żorach, obecnie mieszkam w małej wioseczce na Opolszczyźnie pod samą czeską granicą -> przez co nie mam przeważnie zasięgu GSM, a jak już mam to taki zasięg-widmo, czyli taki, który pojawia się i znika.

2. Mam 26 lat i 25 czerwca stanę na ślubnym kobiercu, z czego się cieszę (bo chcę żeby było już po "wszystkiemu").

3. Kocham "Czarodziejkę z Księżyca" :D Uwielbiam to anime, takie miłe wspomnienie z dzieciństwa :)

4. Jestem łakomczuchem. Nie potrafię odmówić sobie popcornu, żelków i pizzy. Ponadto uwielbiam też lazanię, naleśniki,... No, a potem walczę z nadmiernymi kilogramami :)

5. W podstawówce symulowałam choroby. Potrafiłam na zawołanie udawać ciężko chorą. A to wszystko po to, aby nie iść na matematykę, której wprost nie cierpiałam. Potem jakoś się wszystko zmieniło i w 8 klasie podstawówki pokochałam matematykę, dzięki nowej nauczycielce. W liceum ubiegałam się do profilu ogólnego, ale przez pewne zawirowania wylądowałam na mat-fizie. Obiecałam sobie, że studia na pewno nie będą związane z matematyka i... wylądowałam na ekonomii. Dziś jestem już magistrem ekonomii i twardo przekonuję wszystkich, że zakończyłam swoją edukację!

6. W poprzednim wcieleniu na pewno byłam kotem. Uwielbiam jak mnie mój kochany drapie po pleckach. Ogółem pieszczoch ze mnie. Taki leniwy pieszczoch.

7. Jestem bałaganiarą, ale taką dziwną, bo moje książki i ubrania są super poukładane. Kolorami, itp... A wszystko inne leży i kwiczy :P Cóż, taki mój urok.

8. Jestem śpiochem. Kocham spać. Spałabym o każdej porze dnia i nocy, co niestety ale przeszkadza w życiu.

9. Jestem uzależniona od facebooka i www.ksiazkimlodziezowe.fora.pl A tego uzależnienia nie da się już leczyć.

10. I teraz najgorszy sekret :D Ostatnimi czasy ćwiczymy z moim D. na wesele Discofoxa (trzeba jakoś wypaść na własnym weselu)  i jakoś sentymenty, czy coś i przesłuchuję... disco polo!!! Nie żeby z pasji czy hobby, ale taki miły powrót do dzieciństwa, kiedy disco polo królowało :D No, mam nadzieję, że to mi przejdzie :P

Do zabawy typuję sujeczkę i Silje
Jestem ciekawa Waszych sekrecików ;)

czwartek, 9 czerwca 2011

Recenzja: "Dziewczyny z Hex Hall. Diable Szkło" - Rachel Hawkins

Opis wydawcy:
 „– To, co nas łączy, stanowi jedyną prawdę w moim życiu. Tylko ty jesteś w nim prawdziwa. I mam już dosyć udawania, że cię nie pragnę.
– Ojejku, Cross, jak widzę, minąłeś się z powołaniem. Zostaw w spokoju demony i weź się za pisanie poezji miłosnej.
– Przymknij się – mrucząc, schylił głowę do kolejnego pocałunku”.

Po burzliwym semestrze w Hex Hall Sophie jedzie na wakacje do Londynu. Teraz, kiedy wie, że jest demonem, nie ma szans na spokojny wypoczynek. Na dodatek pojawia się zabójczo przystojny Archer Cross, który skradł serce Sophie i... czyha na jej życie.




Gatunek Young Adult rozprzestrzenia się z prędkością światła, coraz trudniej przez to trafić na prawdziwą "perełkę". Pamiętam dokładnie, gdy w zeszłym roku dorwałam "Dziewczyny z Hex Hall". Nie robiłam sobie z nią większych nadziei a tu totalne zaskoczenie. Wrażenia jakie na mnie wywarła pierwsza część pamiętam do dziś, przy tym nie mogąc się doczekać premiery kolejnej części. I tak, nadszedł ten dzień! Premiera "Diablego Szkła" zbliża się wielkimi krokami. Ale może po kolei...

Akcja zaczyna się kilka miesięcy po akcji z pierwszej części. Po śmierci Alice Sophie wie już kim jest i jaka krew płynie w jej żyłach, i jakie ma przez to możliwości. Dziewczyna jednak podejmuje decyzję by poddać się Redukcji, niebezpiecznej dla niej "zabiegu". Zaskoczeniem dla Sophie jest przybycie do Hekate jej ojca, który zabiera ją, Jennę i Cala do Londynu, do siedziby Rady. Spotyka tam dwa demony, które zostały stworzone, rodzą się dziwne intrygi, sekrety i spiski. Życie dziewczyny mocno się skomplikowało. Dodatkowo Sophie spotyka Archera, który przecież poluje na takie osoby jak nasza Sophie... Dziewczyna zanurza się w świat Prodigium, poznaje swoje "ja" i staje w obliczu wojny między Radą a Okiem.

Z początku akcja toczy się dość leniwie, ale z czasem akcja przyspiesza a ja razem z nią, bo ciężko było mi odstawić niedoczytaną książkę, czytałam do późna i przez to na drugi dzień pracy byłam jak zombie. Ale warto było, ja musiałam po prostu szybko poznać zakończenie. To jest powieść, którą czyta się na raz, na jednym posiedzeniu.
Ku mojemu małemu, jak się okazało potem, rozczarowaniu autorka wprowadziła wątek trójkąta miłosnego. Jednak "nie taki diabeł straszny" i nie było tak źle. Absolutnie pokochałam też wszystkich bohaterów i tych pozytywnych, i tych negatywnych. Autorka świetnie skonstruowała te postacie, jednak moja ulubienicą jest niezaprzeczalnie nasza Sophie (uwielbiam to imię!), strasznie lubię takie żeńskie postacie.

Główna bohaterka. Sophie, to nie użalająca się nad sobą sierotka. To konkretna i ciepła dziewczyna, nadal nieco może ślamazarna, ale za to jaka przy tym urocza. Jej sarkastyczne komentarze umilają czas przy czytaniu. Fabuła znakomita, bardzo sprawnie poprowadzona i mimo że wciąż jest przewidująco, to absolutnie nie nudno! Czytając ma się wrażenie, że w książce jest dużo "zapożyczeń" od innych książek i słusznie, jednak mnie osobiście to nie przeszkadzało, bo sama treść i jej wykonanie w pełni mnie zadowalają. A to zakończenie! Hawkins znów to zrobiła, kończąc w takim momencie! To sadystyczne Pani Hawkins!

Jedynym moim zarzutem jest brak nakreślenia negatywnych bohaterów, wciąż mało wiemy o OKO. Myślałam, że w tej części więcej się dowiemy, ale niestety. Mam nadzieję, że autorka się zrehabilituje i poprawi to maleńkie niedociągnięcie.

Pozostaje mi czekać na trzecią i ostatnią część tej prześwietnej serii. Jestem święcie przekonana, że wciąż będzie na poziomie, a samo zakończenie mnie w pełni usatysfakcjonuje. Czytelniku, możesz spokojnie sięgnąć po kontynuację, wiedząc, że trzyma poziom pierwszej części. Wciąż jest zabawnie i intrygująco, no po prostu fantastycznie. Ja poproszę o więcej takich właśnie książek. Serdecznie polecam zarówno tę część, jak i całą serię.

Ocena ogólna: 9/10


Książkę dostałam od Wydawnictwa Otwartego, za co serdecznie dziękuję.

Ponownie zapraszam na  fan page serii Dziewczyny z Hex Hall!