poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Recenzja: "Dom nocy. Naznaczona" - Kristin Cast & P.C. Cast

Opis od wydawcy:
Pierwszy tom cyklu Dom Nocy.


Zoey to zwyczajna nastolatka, która dzieli życie między szkolną monotonię a rodzinną sielankę. Pewnego dnia cały jej świat staje na głowie. Zostaje Naznaczona i musi udać się do szkoły Domu Nocy. Tylko tam może przejść niezbędną Przemianę w dorosłego wampira. Dziewczyna próbuje odnaleźć się w nowym, fascynującym świecie. Wkrótce odkrywa, że jest wyjątkowa, co przysparza jej wielu wrogów. Sprzymierzeńcem Zoey okazuje się Erik, jeden z najbardziej atrakcyjnych i utalentowanych wampirów w szkole.


"Naznaczona" to wynik pisarskiego duetu: matki i córki. Otwiera planowany na dziewięciotomowy (informacje są sprzeczne) cykl młodzieżowy poświęcony modnym ostatnio motywom wampirycznym.
Cała historia zaczyna się w momencie Naznaczenia Zoey. Naznaczenie nie oznacza dosłownie "przeistoczenia" w wampira, bowiem osoba "naznaczona" musi wstąpić do szkoły Dom Nocy i przez cztery lata edukować się, by zdobyć kwalifikacje dorosłego wampira. Warto dodać, że nie zawsze adept pomyślnie przechodzi okres Przemiany. Czasami jego organizm odrzuca ją, co doprowadza do śmierci...

Cóż, po naznaczeniu Zoey jej znajomi widzą w niej potwora, jej matka i ojczym natomiast nie są zachwyceni sytuacją Zoey i za wszelką cenę starają się ją "nawrócić". Jedyną osobą, która rozumie i przede wszystkim akceptuje obecną sytuację Zoey jest jej babcia, z którą ma świetne relacje.
Zoey w końcu trafia do szkoły wampirzych adeptów. Poznaje nowych znajomych, wrogów niestety też. Odkrywa tajniki i zasady obowiązujące w jej nowej szkole. Spotyka również przystojnego (a jakże) i niezwykle utalentowanego Erika, który wykazuje zainteresowanie naszą Zoey. Niestety sytuacja nie jest taka fajna, gdyż Zoey ma już chłopaka w "ludzkim świecie". Co prawda ona uważa, że między nimi nic już nie ma, ale Heath nie chce się z tym pogodzić...

Przyznam, że nudziłam się na początku, do tego stopnia, iż byłam pewna,że  nie dam rady czytać dalej. Jednak od momentu gdy Zoey trafia do Domu Nocy zaczyna robić się ciekawiej, a ja sama wciągnęłam się w tę powieść niesamowicie. Przede wszystkim spodobał mi się język młodzieżowy, który na chwilę obecną jest irytujący. Adepci przeklinają, mają głupie odzywki i docinki, a na korytarzach wyprawiają rzeczy, o których, moim zdaniem autorki nie powinny pisać w książce dla nastolatek. Było to żenujące i moim zdaniem kompletnie niepotrzebne, jednak, o dziwo, nieprzewidywalne.
Główna bohaterka jest dość, powiedziałabym, przyswajalna, choć bywa też niesamowicie irytująca, naiwna, a także infantylna, co jest prawdziwą zmorą młodzieżowych książek. Choć jak to bywa w młodzieżówkach - zwyczajna nastolatka, okazuje się nie tak do końca zwyczajna. Ten schemat powoli zaczyna wychodzić mi bokiem. Zoey jest narratorką tej książki., dlatego poznajemy świat Domu Nocy z jej punktu widzenia. Dziewczyna została obdarzona niezwykłymi zdolnościami, które rzadko zdarzają się u adeptów. Niestety przysparza jej to trochę nieprzyjemności i wrogów, w postaci innych adeptów - Afrodyty i jej świty. Już pierwszego dnia Zoey zaprzyjaźnia się z paczką znajomych, którzy przygarniają ją do siebie i zawsze służą pomocą. Pozostali bohaterowie są równie płytcy jak główna bohaterka.

Jeszcze przed czytaniem "Naznaczonej" myślałam o wizerunku wampira w literaturze typowo młodzieżowej. Autorzy tak już odchodzą od wizerunku "prawdziwego wampira", że aż zastanawiam się czym jeszcze mnie zaskoczą. Dodam, że tęsknię bardzo za wampirem-księciem nocy, który dopiero po zmierzchu ożywa... W tej pozycji oczywiście jest stworzony własny wizerunek wampira, ale co mnie cieszy, tutaj wampiry funkcjonują w nocy, jednakże słońce ich nie zabija, jedynie osłabia. Niestety, wampiry z "Domu Nocy" nie posiadają kłów... To jest dla mnie nie do przyjęcia, bo skoro lubią pić krew, to dlaczego nie posiadają kłów? Czyżby powtórka ze "Zmierzchu"?

Ogółem cała ta historia jest naiwna i naciągana, ale jest coś takiego w niej, że mam ochotę na kolejne części. Sam pomysł na fabułę jest niezaprzeczalnie ciekawy, ale wykonanie już gorsze. Styl pisania jest niestety tragiczny. Zastanawiam się też, czy gdyby P.C. Cast sama napisała "Naznaczoną" (bez córeczki), to również styl i dialogi tak by raziły? Myślę, że nie.
Co do akcji to jest strasznie ślamazarna, niekiedy wręcz nudna. Jednak język jest na tyle przyswajalny, mimo młodzieżowych wtrąceń, że czyta się naprawdę szybko. Równie szybko zapomina się o niej...
 
Warto też wspomnieć, że prawa do ekranizacji tej serii zostały kupione. Kompletnie nie potrafię wyobrazić sobie tej fabuły na dużym ekranie, przecież ta książka jest nie do "zekranizowania"! A sam widok wymalowanych na twarzy nastolatków będzie żenujący. Pozostaje mieć nadzieję, że plany nie wypalą...

Naznaczona to fantastyka z domieszką romansu plus perypetie i rozterki dorastających nastolatków. Pozycja idealna dla niewymagających czytelników, poszukujących książki na jeden wieczór.

Ocena ogólna: 6,5/10